Tag: związki

  • Wiek średni a kryzys w związku

    Patrząc na statystyki, co drugi mężczyzna przeżywa kryzys wieku średniego, u jednych dzieje się to koło 40-tki u innych koło 50-tki. Panowie w tym wieku zaczynają stawiać sobie pytania: Co osiągnąłem, kim chcę dalej być, czy jestem z siebie i swojego życia zadowolony?
    Jeśli czasem, podsumowanie wypada na niekorzyść, panom zdarza się szukać sobie czegoś na pocieszenie. Dlatego czasem w tym wieku, Panowie zmieniają styl, zaczynają modniej się ubierać, bardziej dbać o siebie, chodzić na siłownię czy inne ćwiczenia fizyczne, by zatrzymać czas i poczuć się lepiej. Czasem też mężczyźni w tym wieku zaczynają oglądać się za dużo młodszymi kobietami od siebie, żeby potwierdzić swoją męskość i sprawczość.
    Najczęściej wtedy partnerki takich mężczyzn baczniej zaczynają się przyglądać swojemu partnerowi, zastanawiać się co się stało, czy zwariował, czy kogoś sobie znalazł, czy jest jakaś inna jeszcze przyczyna. Takie zachowania wskazują jednak najczęściej, że mężczyzna przeżywa kryzys wieku średniego.

    Warto zachować spokój w małżeństwach, gdzie jedno z partnerów zaczyna przeżywać takie objawy, bo każdego może to dotknąć. Niestety są mężczyźni (jak i kobiety), przeżywający kryzys i nie znajdujący wsparcia i potwierdzenia swej atrakcyjności w domu, które odchodzą od swych partnerów, zafascynowani młodością i świeżością nowej relacji z młodszym partnerem, ale też wielu z nich żałuje swej decyzji, gdy po latach uświadamiają sobie zaprzepaszczenie części dorobku życia.
    Najbardziej przykre i budzące zazdrość i negatywne emocje u partnerek – mężczyzn przeżywających kryzys, jest oglądanie się ich mężczyzn za młodszymi kobietami, zagadywanie młodych ekspedientek, błyskanie humorem i uśmiechem przy młodszych kobietach. Tymczasem mężczyźni przeżywający kryzys, w ten sposób próbują dowartościować się, sprawdzając czy wywołują jeszcze jakieś pozytywne emocje u młodych kobiet, co pogłębia się jeszcze, gdy tacy mężczyźni nie znajdują docenienia, bliskości w swoim domu, u swoich partnerek, wtedy szukanie potwierdzenia u innych kobiet jest jeszcze silniejsze.

    Partnerki, które obserwują takie objawy u swoich mężów, partnerów, zamiast przejmowania się, powinny poświęcić czas sobie, pielęgnowaniu swojej kobiecości. Czasem wystarczy zainwestować w fryzjera, kosmetyczkę, ładny makijaż i paznokcie i parę dopasowanych do figury ciuchów, by zmieniło się samopoczucie kobiety i zainteresowanie męża czy partnera przechyliło się znów w stronę swojej partnerki. Jeszcze gdy dodamy do tego szczyptę bliskości, uśmiechu i ciepła okazywanych partnerów, mamy okazję odświeżyć temperaturę uczuć w swoim związku, co zmniejszy dyskomfort odczuwanych u partnera objawów kryzysu. Ważne też dla par borykających się z kryzysem wieku, że warto urozmaicić życie intymne, okazywać sobie bliskość, zaczepiać i okazywać, że jesteście dla siebie atrakcyjni. Ważne, by każde z partnerów w związkach, gdzie jest odczuwalny kryzys wieku średniego, miało możliwość realizowania się na jakichś ciekawych zajęciach, sporcie, jakiejś aktywności czy przyjaźniach, bo to sprawia, że partnerzy stają się dla siebie bardziej interesujący. Jednym z objawów przeżywania kryzysu wieku średniego jest kłopotliwe dla partnera szastanie pieniędzmi lub wydawanie większych sum na zachcianki, jak drogi samochód, motor, markowe ubrania, różne gadżety, typu super telefon, czy zegarek, czy tona kosmetyków. Niebezpieczne staje się to w momencie nie konsultowania z partnerką drogich zakupów i wtedy należy reagować podając logiczne argumenty związane z wytrzymałością Waszego budżetu.

    Ważne też nie wyśmiewać u partnera nowego wizerunku, ale lepsze i umacniające dla Waszej relacji będzie, kiedy pomoże się partnerowi w doborze fajnych ciuchów, kosmetyków, poprawiających jego samopoczucie. W takich chwilach gdy kobiety źle znoszą, nagłą nadzwyczajną dbałość o siebie swoich facetów przeżywających kryzys, lepiej zastanowić się co może przynieść zrzędzenie, krytyka, marudzenie à propos nowego wizerunku męża. W takiej sytuacji mąż czy partner może potraktować swoją kobietę jak wroga nr 1 w walce z przemijalnością czasu i się od niej odwrócić w kierunku kogoś kto zauważy, pozytywnie doceni taką dbałość u faceta. Dlatego zamiast zrzędzenia, warto pochwalić, docenić, że się ma u boku nowego, odświeżonego partnera, bo wtedy nie będzie szukał potwierdzenia u boku innych np. młodszych kobiet. Ważne, by informować swych Panów, że nadal są potrzebni rodzinie, że cieszymy się z każdej ich pomocy i wsparcia, bo w chwilach przeżywania kryzysu, każdy rodzaj docenienia, zauważenia jest na wagę złota.

    Kiedy mężczyźni przeżywają kryzys wieku średniego na smutno, ważne by nie zlekceważyć tych objawów, porozmawiać z partnerem, dać znać, że się widzi, jak jest mu trudno, porozmawiać o tym jak wypadł bilans ostatnich lat i zaoferować wsparcie i bliskość. U Panów w tym wieku obniża się też poziom testosteronu, co czasem powoduje nasilenie różnych objawów depresyjnych, i większe zwracanie uwagi u mężczyzn, na to co się niedobrego dzieje z ich ciałem, koncentrowanie na objawach bólowych, doszukiwanie się chorób, na co należy być uważnym. Warto zaproponować swojemu partnerowi zrobienie badań, może jakichś wspólny wypoczynek czy inny rodzaj np. weekendowego relaksu i nie krytykowanie spadku sił witalnych czy czarnowidztwa. Razem łatwiej Wam będzie przez to przejść, a związek może stać się mocniejszy dający większą satysfakcję.

    Tekst: Anna Ręklewska
  • Druga szansa, nowy lepszy związek

    Kiedy ludzie kończą jeden związek, który z różnych przyczyn nie przetrwał próby czasu i trudności jakie były po drodze, często zrzucają swoje niepowodzenia w związku (który się zakończył) na byłego partnera, bo tak jest prościej zamieść pod dywan prawdziwe nierozwiązane problemy. Spotykając nowego partnera na swojej drodze, często nie zastanawiają się nawet, żeby starych błędów nie popełniać, bo się ich dobrze nie przepracowało w poprzednim związku. Oczekują natomiast od drugiej strony często, żeby była bez skazy, wchodzą z nowymi oczekiwaniami, że teraz już wszystko na pewno się ułoży dużo lepiej. Często mają wręcz przeświadczenie kończąc stary związek a zaczynając nowy, że to po prostu była niewłaściwa osoba, która mimo naszych najszczerszych chęci, największych starań, nie doceniała nas, nie potrafiła nas zrozumieć. Bierzemy pod uwagę głównie to, jaki był były partner, jakie miał „okropne cechy” a nie bierzemy pod uwagę tego, co działo się w relacji z partnerem, jakie nieprawidłowości w procesie relacji zachodziły, do których obie strony przykładały rękę.

    Często wchodzi się w nowe związki zanim dobrze odzyska się siły i rozpozna swoje wartości, swoje słabe i mocne strony w nieudanym zakończonym związku. Bez przepracowania starych błędów po obu stronach, analizy dlaczego tak trudna była relacja poprzednia, dlaczego więzi się rozluźniły, trudno będzie stworzyć nową relację i umacniać ją, bo szybka mogą pojawiać się pęknięcia, rysy w nowym związku, będące tak naprawdę echem starych nierozpoznanych błędów popełnianych w poprzednich związkach. Dlatego tak ważne jest rozpoznać i przeanalizować jakie potrzeby nie były realizowane w poprzednim nieudanym związku, dlaczego nie czuliśmy się zauważani, wspierani, doceniani, czy umieliśmy jasno komunikować nasze potrzeby, nasze cele, marzenia. Jeśli byliśmy niezadowoleni – ale komunikacji bieżącej, o tym co się dzieje nie było – przeniesiemy to z dużym prawdopodobieństwem na kolejny związek i spod dywanu, w pewnym momencie ta frustracja, nierozładowane, nieprzeanalizowane napięcia wyjdą w kolejnym związku. Czasem ludzie wchodzą w kolejne związki z pewną dozą naiwności, że wszystko samo się ułoży, że wprowadzając zamiennika na miejsce utraconego, zakończonego poprzedniego związku, wszystko samo się ułoży i że się sami dopasują i potem stają w obliczu rozczarowania.

    Drugi, trzeci związek może przypominać ten pierwszy, dwoje ludzi spotyka się, między nimi jest mnóstwo oczekiwań, uczucia i seksu, różnych pragnień, każdy z nowych związków przeżywa też dynamikę – uczuć, konfliktów, początkowych fascynacji.

    Statystyki mówią, że wiele małżeństw się rozpada, a nawet, że co trzecie małżeństwo przeżywa poważny kryzys, który doprowadza do rozstania. Rozpada się już co trzecie małżeństwo w Polsce. Często związki trwające około 10 lat przeżywają trudne chwile.

    Po rozwodzie prawie każdy rozwodzący się mężczyzna/kobieta mają ogrom wątpliwości czy warto i jeszcze uda się zaufać, czy ja jestem jeszcze w stanie przechodzić raz jeszcze przez zaangażowanie i możliwy zawód, rozczarowanie w związku, czy będziemy w stanie się zaangażować tak na 100% w nowej relacji? Badania wśród nowo powstałych związków, statystyki udanego wspólnego życia pokazują, że jak najbardziej jest to możliwe. Jest duże prawdopodobieństwo, że drugi związek będzie mocniejszy, bardziej trwały od pierwszego, w którym doznaliśmy zawodu. Ma to na pewno duży związek z tym, że uczymy się na naszych większych i mniejszych potknięciach, uczymy się jak wyrażać nasze potrzeby i jak mówić o nich partnerowi, ale też potrafimy z biegiem czasu pójść na kompromis i nie przyczepiać się u partnera do drobnostek, nie wywoływać konfliktów o rzeczy mało istotne a w bardziej ważnych sprawach dochodzić konstruktywnie do porozumienia biorąc pod uwagę potrzeby nas obojga.

    W drugim związku bardziej pamiętamy jak ważne są nasze codzienne starania, by dbać o związek i na bieżąco pokazywać partnerowi, że jest dla nas ważny, że bardzo nam na nim zależy i że jego potrzeby są dla nas ważne i je dostrzegamy ale też, że bardziej szczerze potrafimy mówić o swoich ważnych celach, potrzebach i pragnieniach.

    Czasem też zdarza się, że po pierwszym poważnym związku, obawy i rozczarowanie po poprzednim związku są tak silne, że partnerzy decydują się na związek nieformalny, bez większych zobowiązań czy poczucia odpowiedzialności. Czasem takie niesformalizowane związki trwają miesiącami a nawet latami i czasem nawet partnerzy pozostają w oddzielnych mieszkaniach, bo tak jest im wygodniej, swobodniej bez niepotrzebnych komplikacji. Czasem oddzielne mieszkanie wymuszają względy praktyczne, jak bliskość miejsca zamieszkania przy miejscu pracy, obowiązek opieki nad starzejącymi się rodzicami czy fakt, że dziecko któregoś z partnerów ma w pobliżu szkołę czy przedszkole, co powoduje, że partner woli zostać w dotychczasowym miejscu zamieszkania i nie przeprowadzać się do partnera. Dużą rolę odgrywają też obawy przed kolejnym rozczarowaniem przed kolejnymi zobowiązaniami, które w obawach partnera mogą skończyć się niepowodzeniem, więc wygodniej mieć własny azyl w postaci własnego mieszkania. Oddzielne pomieszkiwanie jest wygodne dla partnerów, gdy jedno lub oboje są po przejściach, trudnych doświadczeniach z poprzednich związków. Nie musi to wcale oznaczać, że w drugim związku kochamy mniej, nie oznacza wcale egoizmu czy dystansu w stosunku do partnera czy, że nam mniej zależy. Często na tym nowym partnerze zależy nam bardzo, ale mamy teraz trochę inne potrzeby niż w pierwszym związku, trochę bardziej ostrożnie podchodzimy do takich zobowiązań jak ślub, dzieci czy wspólne mieszkanie, tym bardziej, że już przeżyliśmy ślub, często już z pierwszego związku mamy dzieci i przeżyliśmy całą gehennę drogi rozwodowej związaną z podziałem wspólnego po pierwszym związku – mienia, majątku, walki o kontakty z dziećmi. Potrzeba oddzielnego mieszkania z partnerem może wynikać też z niepokoju, że rutyna dnia codziennego mieszkania spowoduje rozluźnienie więzi i zabije uczucie i obawy, że wpadnie się znów w niepotrzebne spory, konflikty o drobiazgi wynikające ze wspólnego zamieszkiwania, spory o to, kto więcej robi w mieszkaniu, a kto mniej, kto częściej robi zakupy, kto więcej się stara pokazywać zaangażowanie a kto zapomina o codziennych obowiązkach, a tak oddzielne mieszkanie pozwala spotykać się swobodnie parterom bez poczucia winy, że zaraz ktoś nam coś wytknie, do czegoś się przyczepi.

    Wielu z nas po zakończeniu pierwszego związku oczekuje od życia i od nowego partnera już zupełnie czegoś innego – już niekoniecznie dzieci, już nie wspólnego dorabiania się mieszkania, domu, wspólnych zobowiązań, ale po prostu bliskości drugiej osoby, żebyśmy mieli po prostu tą drugą osobę, do której możemy pójść po pracy albo ona przyjdzie do nas. Po jakimś czasie partnerzy mogą jednak dojść do wniosku, że warto spróbować, zaryzykować po raz drugi.

    Dla części osób, które w bardzo młodym wieku zawierały związki małżeńskie, ten pierwszy związek był zawierany spontanicznie bez analizowania czy pasujemy do siebie pod względem potrzeb, oczekiwań co do związku, bez wiedzy, że o związek należy dbać każdego dnia. Dlatego takie związki czasem kończą się, bo ludzie nie do końca potrafią odpowiedzieć na swoje potrzeby, bo ich nie znają. Dla dziewczyn, które wyszły za chłopaka znanego z dzieciństwa, lub faceta, który poślubił – dziewczynę poznaną w liceum, nie znając jeszcze swoich potrzeb, nie zdając sobie do końca sprawy z systemu wartości i tego, co dla nich jest ważne w partnerze, po czasie wypala się wzajemna fascynacja a do głosu dochodzą niewypowiedziane, niezaspokojone potrzeby. Za drugim razem – często – proces pozwolenia parterowi, by stał się nam bliski i dopuszczenia go do naszej przestrzeni potrzeb, wartości, celów i marzeń – jest bardziej długotrwały, pełen analizy czego ja chcę od tego związku, ale też wszystko przebiega ostrożniej, nie tylko „sercem – myślimy”, ale dochodzi też do głosu racjonalna analiza i świadomość czego chcę.

    W kolejnym związku, już wiemy, że uczucie nie jest wieczne i potrzeba dużo wytrwałości, wyrozumiałości, sztuki kompromisu i codziennej dbałości o partnera i wymiany myśli o tym, czego wzajemnie oczekujemy, potrzebujemy od związku. Gdy po raz kolejny się wiążemy, z większą uważnością słuchamy partnera, potrafimy nie tylko brać, ale też dawać coś od siebie, jesteśmy bardziej otwarci na potrzeby partnera, ale też nie pozwolimy się tak łatwo zdominować, bo też bardziej otwarcie oczekujemy szanowania swoich potrzeb i wymagamy częściej, żeby na wielu płaszczyznach był to związek partnerski.
    Nie pozwalamy już tak łatwo sobie zapomnieć, że każdy związek wymaga nieustannego zaangażowania i wzajemnych starań, tym bardziej, że już zdajemy sobie sprawę, że partner, związek – nie poczeka, aż nam się zachce – chcieć – codziennie się angażować.

    Po pierwszym rozstaniu, kiedy już dużo przeżyliśmy, ale też wiele złudzeń straciliśmy, jesteśmy bardziej świadomi swoich zasobów, umiejętności, tego czego chcemy, w czym jesteśmy dobrzy, ale też wiemy, jakie mamy wady, słabości i będziemy bardziej uważni, żeby podobnych błędów nie popełniać w nowej relacji. Jesteśmy też bardziej skłonni w nowych związkach iść z partnerem na kompromisy, ustalać pośrednie rozwiązania, które satysfakcjonują obie strony, być bardziej wyrozumiałym wobec drobnostek i przymykać oczy na drobne rzeczy a w ważnych sprawach brać pod uwagę nie tylko swoje potrzeby ale i potrzeby partnera. Dlatego też z tą wiedzą, umiejętnością pójścia na kompromisy, jest dużo większa szansa, że nowy związek przetrwa dłużej, że będzie stabilny i bardziej satysfakcjonujący dla obu stron. Oczywiście zanim obiema nogami wejdziemy w nowy związek, potrzeba czasu, żeby do końca pozamykać stare sprawy ze związku poprzedniego, u boku dobrych zaufanych przyjaciół, przyjrzyjmy się co doprowadziło do skończenia się poprzedniej relacji, na terapii przepracujmy trudne sprawy, niewyrażone emocje i potrzeby, wtedy naprawdę będziemy gotowi na coś nowego bez ryzyka, że stary związek będzie się odbijał czkawką w obecnym związku.

    Tekst: Anna Ręklewska

  • Wzmacnianie więzi w związku

    Więź w relacji wskazuje jaki jest poziom “jakości” relacji (czy jest uczucie bliskości, intymności).
    Można wpływać – różnymi zachowaniami, zaangażowaniem – na wzmacnianie tej więzi.

    Zastanawiając się czym ta więź jest dla nas, możemy na to odpowiedzieć, że jest to wszystko, co nas łączy z bliską nam osobą. Nie wystarczy tylko mówić, że to bliska mi osoba, trzeba aktywnie wpływać na to, by rzeczywiście coraz więcej nas łączyło z partnerem.

    Kiedy czujemy się blisko z naszym partnerem i wzmacniamy z nim więź?

    • Kiedy mamy samopoczucie, że jest nam z partnerem dobrze
    – czujemy się przy nim bezpiecznie
    – kiedy lubimy z nim przebywać, dążymy do bycia blisko niego
    – kiedy mamy wspólną chęć, jedną pasję lub lubimy razem wykonywać jakąś aktywność np. spacery, pływanie, wspólne gry w karty czy inne
    – kiedy odczuwamy brak i tęsknotę za partnerem, kiedy go nie ma
    • Kiedy potrzebujemy dzielić się z nim naszymi marzeniami, uczuciami
    • Kiedy lubimy opowiadać mu o przeżywanych przez nas radościach i rozczarowaniach i myślach, które zaprzątają nam głowę
    • Kiedy to właśnie on jest jedną z pierwszych osób, której opowiadamy co nam się w ciągu dnia, tygodnia przydarza
    • Ale również, gdy i my mamy potrzebę słuchać, co u niego, co jemu się przydarzyło, co myśli i czuje
    • Kiedy zależy Ci by miał dobre samopoczucie, by nie czuł się zraniony, samotny
    • Gdy masz potrzebę przytulania się do niego i dotyku z jego strony
    • Mimo znajomości jego słabych stron, wad, niekonstruktywnych nawyków, nadal chcesz z nim być w związku
    • Także Twój partner mimo Twoich „złych” nawyków, wad, słabości chce być z Tobą
    • Kiedy interesuje Cię co u niego, martwisz się, gdy długo nie wraca lub chcesz go pielęgnować (dbać o niego) gdy się czuje źle, lub jest chory
    • Gdy między Wami jest przekonanie, że naprawdę dobrze się znacie, w chwilach trudnych, słabości, każde w z Was umie dobrze rozpoznawać, co znaczy dany gest, mina, macie wiedzę, co każdy z Was lubi do czego tęskni, czego mu brakuje i co planuje
    • Ważne by na bieżąco tworzyć mapę miłości – swój własny język, w którym porozumiewamy się z naszym partnerem, używając do siebie sobie tylko znanych słów czułości, namiętności, tylko przez nas rozumianych gestów czy zachowań rozładowujących atmosferę
    • Paradoksalnie łączą też poważniejsze kłótnie, kryzysy, czasem nawet te poważne, które konstruktywnie udało się przezwyciężyć
    • Kiedy w waszych planach, w Twoim myśleniu często pojawia się „ My „ zamiast „Ja” czy „ On”, gdy macie wspólne plany, np. wspólnie myślicie o urlopie, weekendzie, kupnie odkurzacza, czy później wspólnego mieszkania czy wspólnym posiadaniu kota czy psa
    • Kiedy Twój partner pojawia się w Twoich przyszłych planach, przedsięwzięciach, marzeniach, gdy z poczuciem pewności myślisz o Was w przyszłości.

    Dbanie o związek to budowanie więzi przez cały czas trwania związku, nie wystarczy starać się tylko na początku, ważne by dbać o siebie, angażować się na każdym etapie trwania związku.

    Ważne jest umiejętność Otwierania się na partnera

    Chodzi o dbanie, by być swobodnym przy naszym partnerze, dzielić się z nim swoimi uczuciami, myślami, planami i marzeniami, mimo obaw przed zranieniem, które czasem przeszkadzają nam być do końca otwartym. Nasza szczerość w wyrażaniu siebie rośnie wraz z poczuciem bezpieczeństwa, które nabieramy wraz z trwaniem związku i umacnianiem się więzi.

    Akceptacja i odpuszczanie

    Wzmacnianiu więzi służy też wzajemna akceptacja, czyli takie zachowania wzajemne, które pozbawione są krytycznego nastawienia do siebie, gdzie partnerzy są wobec siebie wyrozumiali i mimo znajomości wzajemnych wad i czasem niedociągnięć, nie czepiają się o drobiazgi tylko umieją w trudnych momentach odpuścić, by nie zaogniać gdy dochodzi czasem do nieporozumień. Taka wyrozumiała postawa obojga partnerów bardziej służy budowaniu trwałych więzi, poznaniu wzajemnie zmieniających się potrzeb, lepszym poznaniu własnych potrzeb i oczekiwań, bez niepotrzebnego zaciemniania obrazu, grania kogoś kim nie jesteśmy, żeby lepiej wypaść.

    Codzienna wymiana myśli w szczerej rozmowie

    Poświecenie codziennie kilku minut rano, w południe lub wieczór na rozmawianie ze sobą, kiedy udaje się spotkać partnerom w codziennym biegu, jest równie ważne w budowaniu więzi. Ważne by choć chwilkę porozmawiać z partnerem o swoich myślach, pragnieniach, codziennych spostrzeżeniach, o rzeczach zarówno tych bardzo ważnych ale i tych mniej ważnych, by lepiej dać poznać siebie – partnerowi i lepiej znać – jego potrzeby. Nie chodzi tu o codzienną wymianę zdań dotyczącą organizacji dnia, zakupów, odbierania i zawożenia dzieci na zajęcia, ale o spotykanie się wspólnie myślami, z poczuciem humoru, o wymianę kawałka siebie, swojej wewnętrznej przestrzeni z partnerem.

    Ciekawość i słuchanie

    Ważne jest też, by dawać odczuć partnerowi, że jest dla nas ważny, że ważne jest dla nas co on myśli, co czuje, co ma do powiedzenia ale i uszanowanie, gdy chce pomilczeć i chwilę odpocząć, żeby naprawdę miał poczucie, że ciekawi nas, interesuje nas, co on lubi, jakie są jego przemyślenia, i żeby on wiedział o nas – co my przeżywamy w ciągu dnia.

    Wspólnie spędzone chwile

    O ten czas jest najtrudniej, żeby znaleźć w ciągu tygodnia małe chwile na robienie czegoś z partnerem, co obojgu nam sprawia przyjemność, satysfakcję np. mogą to być wspólne spacery wieczorem, kiedy możemy przytuleni po prostu pobyć razem, czy wspólne wypady raz w tygodniu do ulubionej kawiarni, czy wspólne hobby, coś co będzie nas zbliżało do partnera i co pozwoli mimo codziennego zabiegania znaleźć czas na chwilę razem w milczeniu, czy w śmiechu czy wspólnej rozmowie o niczym czy o czymś ważnym.

    Dbaj o wyrażanie uczuć, dotykanie

    Bliskość, wzajemne bycie blisko siebie, w czułych chwilach – dotykanie się bardzo wzmacnia więzi i zbliża partnerów do siebie. Również pożycie intymne, seks ten udany, kiedy oboje pamiętają o swoich potrzebach, jest bardzo ważny dla związku. W codziennym biegu, codziennych obowiązków, zmęczeniu, często nawet wizyty w sypialni są odkładane na bok lub jak skarżą się niektóre pary – nie sprawiają w ogóle radości, gdyż jest za szybko, bez wyrażanej czułości odarte ze starań, co też oddala partnerów od siebie. Pamiętanie o zbliżeniach intymnych, poświecenie im więcej uwagi, pamiętanie o oprawie przed zbliżeniami, czyli o dobrych emocjach – wyrażanych wzajemnie w stosunku do siebie, żeby mieć chęć i motywację zbliżenia się do siebie, okazywanie sobie na co dzień czułości, bardzo pozytywnie – wpływa na odreagowywanie napięć i stresów, poprawę kondycji, zaspokojenie potrzeb bliskości i poprawę satysfakcji z bycia z partnerem.

    Wspólne …

    Tym co ma duży wpływ na wzmacnianie i łączenie partnerów, są też wspólne rzeczy materialne, jak dom, mieszkanie, samochód, ale również wspólne dzieci czy wspólny pies, kot, ale nie są to wystarczające motywatory, żeby spajać związek i utrzymać temperaturę uczuć. Oprócz posiadania wspólnego stanu rzeczy, czy wspólnych relacji z ważnymi dla nad osobami, ważniejsza jest satysfakcja ze spędzenia razem czasu w radości i satysfakcji z naszymi wspólnymi dziećmi, zabawa z naszym kotem, o którego możemy wspólnie dbać, miłe chwile spędzane w naszym wspólnym mieszkaniu. Dopiero pielęgnowanie tych dobrych relacji wzmacnia więzi. Ważne by wzmacniać i odświeżać wspomnienia i tworzyć nowe wspólne marzenia. Pracując z parami przechodzącymi trudne chwile, przeżywającymi kryzysy, napotyka się na wiele murów, żalów do siebie. Parom łatwiej zacząć konstruktywnie rozmawiać, myśleć pozytywnie o przyszłości, kiedy przypominają sobie dawne chwile, jak to było jak się poznawali, co ich do siebie przyciągało, jak lubili spędzać czas. Pielęgnowane wspomnienia, pamięć o dobrych chwilach, wspólnych udanych wyjazdach, zdjęcia, pamiątki ze wspólnych chwil, bardzo łącza ludzi. Warto czasem poprzeglądać albumy zdjęciowe, porozmawiać z partnerem o Waszych dawnych wyjazdach, by wspólnie móc na nowo zaplanować miłe teraźniejsze chwile, stworzyć nowe plany na ciekawe wyjazdy, wypady wspólne, małe randki, które na bieżąco będą podsycały temperaturę uczuć. Nie tylko wspólna pamięć o przeszłości zbliża ale i nowe plany na przyszłość, nowe marzenia, cele, które będziecie na bieżąco tworzyć, wzmacniają więzi w związku.

    Zaufanie

    Na bliskość i wzmacnianie relacji, wpływają też wspólne tajemnice. Kiedy jesteśmy blisko z partnerem, coraz bardziej sobie ufamy i budujemy wzajemne poczucie bezpieczeństwa, zaczynamy zwierzać się sobie z bardzo intymnych rzeczy, tajemnic, zdradzamy partnerowi w zaufaniu nasze trudne doświadczenia z dzieciństwa, czasem smutne, przykre prawdy o rodzicach, czy tajemnicach rodzinnych, prawdę o naszych kompleksach. Kiedy umacnia się relacja, kobieta nie wstydzi się chodzić bez upiększającego makijażu, z maseczką na twarzy, facet nie wstydzi się chorować, okazywać słabość, czasem płacz, przy swojej kobiecie, potraficie rano wspólnie w tym samym czasie korzystać z łazienki. W każdej parze są wypracowane inne granice tej intymności, to jak wiele potraficie ze sobą dzielić jest inne dla każdej pary i to jest tylko ich norma, dla każdej pary będzie to zupełnie inna norma szersza lub węższa, jeśli tylko pasuje obojgu i zbliża ich do siebie, to jest tylko ich sprawą bo wpływa na budowanie intymności.

    Sposoby wyrażania bliskości

    Partnerzy, którzy już jakiś czas budują związek często wypracowują swój własny kod porozumiewania się, używają zdrobnień, pieszczotliwych określeń zrozumiałych tylko dla nich, na określenie siebie nawzajem, na nazwanie pieszczotliwie określonych części ciała, wypracowanie symboli i nazw, które tylko dla nich są rozpoznawalne i maja jakieś znaczenie a odgrywają duże znaczenie w codziennym porozumiewaniu się. Tworzenie i rozszerzanie takiego swoistego języka pary, własnych kodów, i pamiętanie przy tym również o poczuciu humoru, stwarzanie okazji do przeżywania wspólnie radości i satysfakcji, tworzenia też zdrowego dystansu do siebie w sytuacji gdy troszkę żartujemy nawet z siebie ale bez złośliwości, wszystko to służy pogłębianiu dobrej atmosfery w związku.

    Indywidualizm partnerów

    Gdy relacja partnerów trwa już dłużej, kilka miesięcy, a potem kilka lat, dobrze jest pamiętać, by nie zaniedbywać też swoich indywidualnych przestrzeni, wypadów indywidualnych np. kobiety z przyjaciółką dla odreagowania, wypadów partnera z kumplem, żeby pożartować, czasem wspólnego wyjścia partnerów ze sobą, wspólnej kolacji na mieście, ale również samemu z kolega czy koleżanką. Ważne jest też dbanie o te indywidualne przyjaźnie, o siebie partnerów ale w takim sensie, że dajemy partnerowi możliwość spotkania się indywidualnie z przyjaciółmi, co odświeża każdy związek i zapewnia mu odpowiednią przestrzeń do oddychania, żeby nie było poczucia zamknięcia, duszenia się w związku. Również stworzenie w związku możliwości posiadania wspólnego hobby, wspólnych przestrzeni, nie powinno z żadnej ze stron prowadzić do ograniczania partnera, w takim sensie, że każdy powinien też mieć możliwość spędzania kawałka wolnego czasu, relaksu (oprócz ważnych chwil z partnerem), również samemu np. z kumplem, koleżanką, czy chwil relaksu np. kobiety na siłowni, czy jej partnera na jego hobby – wędkowaniu, grze w kosza czy innych. Te oddzielne przestrzenie każdego indywidualnie, również wpływają na to, że partnerzy są dla siebie bardziej atrakcyjni, jeśli nie ograniczają się tylko do pracy, domu i życia z partnerem.

    Etapy w związku

    Pary, które trafiają na terapię, często nie wiedzą od czego zacząć, mówiąc: „ nawarstwiło się tyle problemów między nami”. A przecież w każdym związku bywają, zdarzają się różne problemy, trudności. Niektórzy partnerzy – nawet codzienne, różnice zdań, różnice w przekonaniach, w zmieniających się potrzebach, planach do zrealizowania (jak np. kupno samochodu, remont pokoju, kupno pralki, pójście dziecka z przedszkola do szkoły) – traktują jak problemy, a przecież te – etapy przeżywa każda para. W każdym związku są różne etapy, zadania do wykonania (np. poglądy na wychowanie, jak remontować, itd.), na które każdy z parterów może mieć inne zdanie, inny pogląd, co rodzi źródło nieporozumień, czasem kryzysów.

    Aby związek mógł przetrwać, wzmacniać siły, trzeba po kolei te trudności ze zrozumieniem dla odmienności spojrzenia partnera – pokonywać, wspólnie wypracowywać kompromisy i przechodzić do kolejnego etapu. Inne podejście, spojrzenie – jak na kolejne wyznaczane sobie cele, etapy, a nie nazywanie kolejnych etapów jako problemów – znacznie ułatwi parom, pójście krok dalej, konstruktywne ich rozwiązywanie, wypracowanie kompromisów, czasem delikatnych ustępstw, zrozumienia. Oczywiście bywają też takie kryzysy jak zdrada, spiętrzenie się trudnych emocji, gdy przez niewyjaśniane nieporozumienia nastąpiło zupełne oddalenie się partnerów i wtedy może to wymagać pomocy specjalisty psychologa, ale na ogół, te najbardziej powszechne nazywane przez partnerów problemami, to naturalne etapy związku, codziennego życia które wspólnymi siłami, można po kolei rozwiązać, a pokonane problemy, rozwiązane trudności, jeszcze bardziej umacniają siłę związku.

    Tekst: Anna Ręklewska


  • Związki latające LAT

    Wiele osób decydujących się na związek z drugą osobą, nie do końca decyduje się na wspólne życie. Są to tzw. Związki latające (wędrujące). Termin pochodzi od nazwy angielskiej – Living Apart Together (LAT), który znalazł się w prasie angielskiej w latach 70 tych. Nazwa ta określa pary, które zdecydowały się na związek, ale mieszkają osobno np. każde w innym mieszkaniu.

    Każda z osób tworzących takie „związki latające”, mieszkając oddzielnie, mimo stałości długotrwałej relacji, inaczej uzasadnia decyzję mieszkania osobno. Jedni mówią, że z powodu bliskości miejsca zamieszkania od miejsca pracy, nie będą zmieniać lokalizacji mieszkaniowej. Inni twierdzą, że mieszkając oddzielnie bardziej starają się o związek, o zaangażowanie w relacje. Jest wiele przyczyn, każda para podaje inną.

    Pojawia się jednak wątpliwość skoro dwoje ludzi chcą być razem w sensie tworzenia związku, stałości relacji, dlaczego tak trudno im iść na wspólny kompromis, wspólnie stworzyć ognisko domowe, dając sobie wzajemne wsparcie i pomoc w obowiązkach domowych i wspólnym tworzeniu klimatu domowego.

    Dużą rolę dla tych związków – LAT – mieszkających osobno, odgrywa poczucie niezależności, braku kontroli, większego wpływu na własne życie i decyzje.

    Na pewno kwestie finansowe mają oddzielne znaczenie, gdyż decydując się na rozdzielność mieszkania, każde we własnym zakresie pokrywa koszty utrzymania, jedzenia, wspólnego mieszkania, co patrząc z boku, jest  dość nieekonomiczne, ale daje poczucie niezależności. Często ludzie tworzący „latające związki” argumentują za tym, że mieszkając osobno, mogą spokojnie po pracy wrócić do swoich czterech ścian, odprężyć się po swojemu, gdzie nikt nie będzie im się wtrącał, przeszkadzał w odpoczynku czy pracy w domu, czy nie podejmie prób trudnej rozmowy o tym co się wydarzyło w ciągu całego dnia  z oczekiwaniami wsparcia czy zrozumienia czy poświęcenia mu czasu. Są tacy którzy twierdzą, że ich decyzja mieszkania osobno wynika z tego, że każdy z partnerów jest inny, ma odmienny styl życia, odmienne potrzeby, (np pedantyzm kontra bałaganiarstwo, towarzyskość kontra domatorstwo drugiego partnera). Jeszcze inni przyznają się otwarcie, że mieszkanie osobno, jest to ucieczka przed odpowiedzialnością, przed zbyt dużym krokiem w kierunku deklaracji bycia ze sobą na stałe.

    Przecież mieszkając osobno łatwiej się pokłócić, wyjść, zatrzaskując za sobą drzwi i oczekując, że któryś z partnerów wyciągnie znów rękę po kłótni.

    Gdy się już mieszka razem, trzeba trochę więcej odpowiedzialności, starań by po kłótni się pogodzić, rozwiązać kwestie sporne, pójść na kompromis, żeby łatwiej żyło się pod jednym dachem.

    Takie wybory mieszkania osobno podejmują osoby, ceniące swoją niezależność, swobodę, jak mówią zachowują spokój wewnętrzny wynikający z tego, że po pracy, po ciężkim dniu, można spokojnie wrócić do domu bez obawy narażenia się drugiej osobie swoim stylem życia, swoim sposobem odpoczywania czy podejściem do obowiązków domowych. Jak twierdzą partnerzy „związków latających” to duży komfort wracać do własnych czterech ścian, bez presji podporządkowania się potrzebom, życzeniom, nastrojowi drugiej osoby, do swojego pedantycznie wysprzątanego mieszkania, w którym wszystko ma swoje miejsce lub do swojego bałaganu, w którym mi dobrze i nikt nie stoi nad głową, patrząc krzywo i krytykując niechlujstwo.

    Jak wyjaśniają zwolennicy mieszkania osobno, kiedy wraca się zmęczonym z pracy, po całodziennych stresach, to wielka wygoda dla nich spędzić wieczór po swojemu np. z kartonem pizzy zamiast dwudaniowego obiadu na kanapie przed telewizorem, czy rzucając się w wir ulubionych rzeczy w domu, których partner mógłby nie zaakceptować.

    Dla osób które tworzą jednak stałe związki warto jednak pomyśleć ile z bliskości, wsparcia, ucieka nam, kiedy mieszkamy osobno, tym bardziej, że tworzenie wspólnie ogniska domowego wcale nie oznacza życia według przepisu partnera, ściśle według reguł, które nam nie odpowiadają.

    Życie razem

    Jeśli tylko partnerzy umiejętnie ze sobą rozmawiają, mówią sobie na bieżąco o swoich potrzebach, ulubionych sposobach spędzania czasu, informują się wzajemnie, gdy mają ciężki dzień i chcą trochę wyłączności, oddzielności przez chwilę by np. odreagować ciężki czas w pracy, to mieszkanie we dwoje wcale nie musi oznaczać rezygnacji ze swoich potrzeb i swojego stylu życia.

    Potrzeba jednak do tego dużej dozy tolerancji, zrozumienia dla odmienności partnera i jego potrzeb, wzajemnego porozumiewania się na bieżąco, wzajemnego szacunku dla ról jakie wypełniamy w swoim życiu a możemy wtedy wzajemnie „skorzystać z wzajemnej bliskości”, wsparcia, zrozumienia.

    Tekst: Anna Ręklewska


  • Lęk przed zmianą, zamiast walki o swój rozwój

    Wiele osób boi się zmian, zrobienia rewolucji w swym życiu, które do tej pory toczyło się jednolitym torem. Dopiero gdy znajdujemy się w kryzysowej sytuacji, uzmysławiamy sobie, jak bardzo przywykliśmy do stałości, jak trudno zrobić krok naprzód, zawalczyć o siebie i zmienić coś w swoim życiu, gdy jakieś struny popękają i tak naprawdę teraz męczymy się w układzie, w jakim tkwimy np. w niesatysfakcjonującej pracy, w toksycznych związkach, w których czują się poniewierane, w układzie z przyjaciółmi, którzy nas wykorzystują czy żyjąc z mężem (żoną), który nas zdradza, lub stosuje wobec nas przemoc psychiczną lub fizyczną. Strach przed dokonaniem zmiany jest silniejszy niż potrzeba wyrwania się z zaklętego kręgu np. przemocy czy wykorzystywania, tłamszącego męża, czy pracy ponad siły. Ten strach przed zrobieniem pierwszego kroku, wypływa z mocnego i nieuzasadnionego przeświadczenia, że nie poradzimy sobie w tej innej nowej rzeczywistości. Zwykle w naszych głowach przypominają się zdania naszych bliskich słyszane w dzieciństwie i wieku dorastania wielokrotnie: „Nie ryzykuj”, „ Nie pchaj się tam, gdzie nie znasz drogi”, „Znowu nawaliłeś”. Ta potrzeba stabilności, poczucia bezpieczeństwa nawet jeśli iluzoryczna, jest mocniej w nas zakorzeniona, niż spontaniczna, naturalna chęć, by zadbać o siebie, by dbać o swój rozwój i nie pozwalać się ograniczać i tłamsić.

    Najczęściej osoby tkwiące w jakiejś patowej, trudnej sytuacji, boją się wyjść krok poza znaną rzeczywistość, i nie wiedzą dokładnie skąd płynie ich lęk przed zmianą. W zależności jakimi zasobami obdarzyli nas rodzice, czy ufali naszym zdolnościom, obdarzając nas wiarą, zaufaniem czy lękiem przed światem, tak w dorosłym życiu albo będziemy silni, wierząc we własne możliwości albo niepewni jutra z chwiejną samooceną. Dorośli mówiąc do dziecka: „Zostaw, zrobię to lepiej sam, bo sobie nie poradzisz”, odbierają dziecku możliwość zaufania sobie, budowania autonomii i wiary we własne siły. Takie działania dorosłych powodują w dziecku budowanie poczucie zewnętrznej kontroli, brak poczucia wewnątrz sterowności, czyli poczucia wpływania na własne życie, i brak wiary, że samo da radę i poradzi sobie, bo wszystko i tak zależy od innych, nie od niego. I tak ludzie dorośli wyrastający z takich niepewnych dzieci, którym odbiera się możliwość eksperymentowania, nabywania coraz większej samodzielności, później w dorosłym życiu, nie wierząc we własne możliwości, tkwią w toksycznych związkach, nie potrafiąc wyrażać własnych potrzeb, nie potrafiąc  zawalczyć o lepsze warunki w pracy, budować satysfakcjonujących relacji z ludźmi, gdzie obie strony maja równe szanse w wyrażaniu potrzeb i dbaniu o swój rozwój. A nawet jeśli zdobędą się na samodzielną decyzję, to zastanawiają się niepewni swoich kroków, słysząc w swojej głowie negatywne oceniające ich zdania, które słyszeli wielokrotnie w dzieciństwie: „Nie wychylaj się, bo się sparzysz”, „Po co Ci to i tak nie dasz rady”, „daj sobie spokój za słabo ci idzie”.

    Skorzystanie z terapii pozwala uzmysłowić sobie własne lęki, zrozumieć ich podłoże, zmierzyć się z własnymi słabościami, ale ich nie zagłuszać, nie udawać, że nie istnieją. Dla osób niepewnych siebie, którym trudno podjąć decyzję o zmianie ich trudnej sytuacji życiowej, w której tkwią, dobrze jest zrobić bilans zysków i strat obecnej sytuacji i obok bilans tej sytuacji, w której chcieliby być. Warto przy tym odnieść się do naszego dotychczasowego życia, do tego, co dotychczas nam wyszło, co się udało. Jeśli echem w naszej głowie odbijają się zasłyszane w dzieciństwie: „Znowu Ci nie wyszło”, „Lepiej daj sobie spokój”, dobrze by sporządziły sobie własną listę rzeczy, w których się sprawdziły, które im dobrze wyszły. Czasem zdumieni jesteśmy, gdy zdajemy sobie sprawę z wyolbrzymiania  naszych niepowodzeń, ugruntowujących nasz lęk i dewaluacji naszych sukcesów i rzeczy, w których się sprawdziliśmy.

    Tekst: Anna Ręklewska


  • Toksyczne Związki

    Czasami ludzie dobierają się w pary i na początku jest jak w bajce, dopiero po jakimś czasie okazuje się, że jest to związek toksyczny, w którym jedna osoba uwiesza się na drugiej, a strona słabsza jest coraz bardziej tłamszona. Czasem są to przyjaciele, czasem kochankowie, czasem wspólnicy interesów. Chociaż to osobni ludzie, psychicznie są od siebie uzależnieni. Mieszają się osobowości tworząc zamkniętą przestrzeń, w której jedna osoba traci zupełnie swą niezależność, zatraca własne zdanie i własne potrzeby, a druga przejmuje zupełnie dowodzenie odbierając słabszej osobie zdolność decydowania, prawo do własnych zainteresowań i przyjaciół.

    Najczęściej takie zaburzone związki powstają na skutek nieprawidłowej (zbyt zlepionej – chroniącej lub zbyt chłodnej, zdystansowanej) relacji dziecka z rodzicami w pierwszych miesiącach jego życia.

    Takie toksyczne związki żyjące w zaburzonej symbiozie, zwykle rozpoczynają się bardzo silnym uczuciem, wielkim zrywem namiętności. Jedna z osób zazwyczaj ta bardziej bierna, uległa, uważa, że spotkała księcia z bajki, który zalewa ją dowodami miłości, nieustannymi telefonami, gestami czułości. Druga osoba zazwyczaj ta bardziej niezależna, silniejsza, żeby poczuć siłę zazwyczaj potrzebuje nieustannego potwierdzania swojej siły, swojej pewności i wspaniałości. Ta silniejsza osobowość dąży do totalnego zlania się osobowości, zainteresowań, potrzeb, w końcu całego życia, odebrania tej słabszej stronie wszelkich przejawów autonomii, własnych potrzeb. Zwykle ta słabsza strona zlewa się z potrzebami tego silniejszego partnera zapominając o swoich potrzebach, pasjach, zainteresowaniach, zapominając kim była i co lubiła. Z kolei ten silniejszy partner znajduje w słabszej partnerce – kogoś, kto buduje jego ego, kto spełnia potrzeby, pielęgnuje jego poczucie wartości. Tak naprawdę oboje są osobami z niskim poczuciem własnej wartości i uzupełniają się wzajemnie aż do granic wytrzymałości. Jednak po paru latach słabsza osoba zauważa swoje zupełne zatracenie swoich potrzeb, pojawia się lęk, ogromny niepokój przed zatarciem się własnej osobowości, zatraceniem z drugiej strony lęk przed odejściem, lęk, że sobie sama nie poradzi.

    U podstaw takich toksycznych związków, za ścianą symbiotycznych zachowań, emocji leży lęk, który powoduje zanurzenie własnej tożsamości w tożsamości partnera. Symbioza związku wynika z wewnętrznego przekonania jednej strony, że jest słabsza, że z silniejszym partnerem lepiej sobie poradzi, a u tej silniejszej osoby – z potrzeby potwierdzania swojej siły, co powoduje wieszanie się na słabszych, odbieranie im autonomii. Ludzie żyjący w toksycznych związkach mogą żyć ze sobą kilka lat, ale nie poznać swoich potrzeb, swoich zainteresowań, nie być szczerym do końca, ponieważ żyją w iluzorycznym świecie stworzonego wizerunku człowieka, z którym żyją. Słabsza osoba zakochuje się w silniejszej, bo uzależnia się od jego ciągłych adorujących telefonów, okazywania wylewnych uczuć, organizowania życia, a ta silniejsza osoba zakochuje się w słabszej, bo może ją nagiąć do wszystkich swoich potrzeb, zdominować. Jeszcze na początku takie ciągłe zalewanie swoimi uczuciami podoba się tej uległej stronie, dopiero po dłuższym czasie zaczyna się dusić, gdy odbierze się jej całkowicie niezależność i zaczyna dostrzegać, że to blokuje jej rozwój. Większość osób, które poddaje się zalewającemu wpływowi silniejszego partnera ma trudności z zachowaniem się asertywnie, negatywne uczucia, złość, żal, gorycz, kierują do wnętrza nie umiejąc ich wyrazić, co rodzi niechęć i poczucie bycia w klatce, niemoc uwolnienia się ze względu na poczucie słabości i bycia mniej wartościowym. Natomiast silniejszy partner ma poczucie, że jeśli jeszcze trochę się postara zmienić, wpłynąć na słabszą partnerkę, to zmieni ją na swoją modłę i będzie ona już dokładnie takim modelem, jaki stworzył w swojej głowie. Często przy tym partner silniejszy ucieka się do poniżania partnerki, krytykowania tego jak wygląda, co robi, negatywnego oceniania jej osoby, co  budzi w niej coraz większą niepewność, czasem większą jeszcze zależność ale i niechęć do partnera. Z kolei uwieszający się partner może czuć niedosyt, że partnerka jeszcze niewystarczająco się stara, jeszcze nie jest taka jaką on by chciał widzieć zmienioną w swój modelowy wzór. Wtedy  może dochodzić do wyładowywania się silniejszego partnera, aktów agresji, złośliwości, awantur. Czasem gdy jedna z osób już nie wytrzymuje tego układu zależności i presji, pojawia się trzeci partner do którego odchodzi tłamszona osoba lub partner silniejszy znajduje kolejną słabszą osobę, która poddaje się zmianom i wywieranemu wpływowi pozbawiania autonomii. Często w nowych związkach, osoba słabsza i ta silniejsza powtarzają te role z poddawaniem się wpływowi i zatracaniem tożsamości a silniejsza często powtarza układ wiązania osoby słabszej i odbierania jej niezależności i własnego zdania.

    W związkach toksycznych często partner, który wywiera silny wpływ coraz bardziej wyłącza słabszego partnera z uczestnictwa w spotkaniach z przyjaciółmi, izoluje od jego rodziny, przyjaciół, ogranicza możliwość rozwijania własnych zainteresowań, uczestnictwa w nowych zajęciach, bo one odciągają słabszego partnera od symbiozy z silniejszym. Często, gdy związek się kończy zarówno osoba zależna jak i osoba silniejsza pozostają zagubione, niepewne, co dalej robić, w jaki sposób żyć, co jest priorytetem, bo do tej pory cele i kurs życia organizował partner silniejszy. Dlatego tacy partnerzy w związkach nie umieją rozstawać się po przyjacielsku, ale pozostaje nienawiść gorycz, żal, rozczarowanie, bo wykorzystali swoje siły do ostatniej kropli wytrzymałości odbierając sobie umiejętność autonomii, decydowania o sobie, a partner silniejszy zostając bez tego słabszego, który dodawał mu wartości, rezygnując przy tym z samego siebie, sam również czuje się gorszy, bo nie ma obok kogoś na kim się uwieszał i budował jego ego.

    Trudno jest przerwać błędne koło w toksycznych związkach. „Ja” takich ludzi jest podzielone na dwie części: część białą dobrą, kiedy te osoby dzięki tłamszeniu osób słabszych w związku czują się dobrze myśląc o sobie: „jestem ok”, „wszystko mogę zrobić”, „jestem fajny”, albo gdy zostają same, lub osoba słabsza nie daje się tak stłamsić, nie pasuje wystarczająco do modelu w jaki chce ją wtłoczyć silniejsza – myślą wtedy o sobie w kategoriach złych: „jestem beznadziejny”, „nic mi nie wychodzi”. Często też osoby w związkach toksycznych, symbiotycznych, stosują idealizację partnera, stwarzając sobie lepszy jego obraz, przypisując mu wartości, jaki chcieliby, by miał partner i nie dostrzegając jego negatywnych cech, usprawiedliwiając jego tłamszące zachowanie, dlatego tyle są wstanie znieść bo żyją długo z idealistycznym obrazem partnera. Silniejszy partner często stosuje mechanizm dewaluacji, nie widzi pozytywnych wartości, cech partnera, stara się go na siłę zmienić, dopasować do swoich ram, które funkcjonują w jego głowie.Oczywiście ludzie żyjący w takich toksycznych związkach mogą skorzystać z terapii ale zwykle wtedy taki związek nie jest wstanie przetrwać bo przestaje funkcjonować zasada tego związku osoby uzależnionej i osoby wieszającej się i wywierającej tak silny symbiotyczny wpływ.

    Bardziej zasadna jest terapia indywidualna każdej z osób związku. Psychoterapia takiej osoby nie trwa krótko, bo tożsamość osoby symbiotycznej była budowana latami i trzeba pomału pomóc jej zbudować stabilny obraz samego siebie, poczucie wartości niezależne od otoczenia, umiejętność osiągania satysfakcji z samego faktu bycia, a nie z faktu tworzenia związku z kimkolwiek. Taka osoba będąca w terapii musi powoli nauczyć się samemu umieć odpowiadać na pytania: na czym mi zależy, co lubię robić, jakiej osoby szukam, a jeśli już kogoś wartościowego spotka, dobrze, by sprawdziła co w niej lubi, a co jej się nie podoba, czego chce od związku i nauczyć się zarówno dawać coś od siebie ale i przyjmować w relacji, umieć akceptować siebie i nie rezygnować ze swoich wartości ale i nauczyć się akceptować inność partnera, jego potrzeby i uczyć jak ich potrzeby mogą wspólnie współgrać.

    Tekst: Anna Ręklewska


Zgoda na pliki cookie z Real Cookie Banner