Tag: terapia

  • Trauma i jej znaczenie

    Traumatyczne przejścia, przemoc emocjonalna i fizyczna oraz ich wpływ na postrzeganie rzeczywistości przez pacjentów.

    Przeżycie traumatycznych doświadczeń pozostawia po sobie ślady u pacjentów, które zmieniają postrzeganie przeszłości i wpływają na odbiór rzeczywistości, często ją wykrzywiając.

    Czasem pacjenci trafiający na terapię z różnych przyczyn, doskwierających im dolegliwości psychosomatycznych bardziej lub mniej typowych, skarżą się, że tradycyjne metody terapeutyczne niwelują w małym stopniu ich objawy. Nie znajdują oni ulgi w odpominaniu swoich tajemnic, swoich trudnych przeżyć, a wręcz przeciwnie, czują się odkryci, skrępowani wręcz obnażeni. Czasem doświadczają zamiast ulgi, trudności w przypominaniu sobie między spotkaniami terapii tych konstruktywnych metod, których nauczyli się na sesjach. Czasem okazuje się, że na różne sesje ten sam pacjent przychodzi w innej odsłonie z różnymi twarzami, „maskami” jak to nazywają sami pacjenci. Ta sama osoba na jednym spotkaniu wypowiada kilka lakonicznych, ponurych słów do opisania swojego stanu przygnębienia, wycofania, poczucia bezsensu, a na kolejną sesję ta sama osoba, potrafi ekspresyjnie wypowiadać gniewne nastroje, by znów na kolejnej sesji wypowiadać wiele różnych pozytywnych planów na przyszłość, marzeń do zrealizowania, wydawać by się mogło zupełnie niespójnych z wcześniejszą rozpaczą i myślami samobójczymi na poprzednim spotkaniu. Czasem na jednym spotkaniu wydawać by się mogło, że jest gotowość i dążenie do zmiany, gdy na kolejnej prezentuje się strach i robienie uników, oporowanie „-zatrzymywanie się w terapii” pacjentów. Zarówno terapeuta może czuć się zdezorientowany, sam pacjent również gubi się w odczuwanych stanach emocjonalnych i swojej gotowości do zmian i pracy terapeutycznej. Aby to zrozumieć warto się cofnąć do wydarzeń, kiedy w życiu jednostki dochodziło do traumatycznych wydarzeń, gdy przetrwanie emocjonalnie było podstawą. Wtedy zdolności świadomego doświadczania sytuacji, poczucia czasu, przestrzeni czy własnego poczucia tożsamości, wywróciły się do góry nogami, bo klienci w momencie przeżywania trudnych doświadczeń nie mogli sobie na to pozwolić. W sytuacji potencjalnego poczucia zagrożenia ciało i mózg pacjentów instynktownie włączają reakcję alarmu na stres, gotując się do podjęcia jednego z działań: ucieczki, ukrycia, zrobienia uniku, czy walki i ataku. Neurologicznie gdy do narządów zmysłów docierają informacje, bodźce o niebezpieczeństwie, uwolniona zostaje reakcja łańcuchowa. Ośrodek mózgowy pełniący rolę czujnika- czyli ciało migdałowate, -włącza się – uruchamiając kolejny klocek w systemie limbicznym- czyli uruchamia podwzgórze- i zaczyna wydzielać się adrenalina w celu wzbudzenia współczulnego układu nerwowego. Kiedy wzrasta adrenalina, wzrasta nam tętno i przyspiesza oddech, do mięśni płynie większa ilość tlenu, nasze ciało zaczyna być w gotowości do wyzwolenia w nas reakcji walki lub ucieczki. Pacjent może poczuć się przez chwilę, silniejszy, odczuwane wydarzenia mogą dochodzić do pacjentów wtedy, jakby w zwolnionym tempie docierały, zamiast niepokoju, ciało może zalać uczucie lodowatego spokoju, organizm jest gotowy do uruchomienia walki lub ucieczki na potencjalne zagrożenie, i wtedy wyzwala się kolejny składnik neurochemiczny- kortyzol, który wyzwala działanie przywspółczulnego układu nerwowego. Rolą tego drugiego układu przywspółczulnego, jest regeneracja, odpoczynek oraz stany uspokojenia, jest to taki układ oszczędzający energię . Gdy ciało pacjentów przygotowało się do walki lub ucieczki, wtedy działanie układu przywspółczulnego pomaga, by zamarło w bezruchu, przygotowało się do ukrycia, zasłonięcia, okazania podporządkowania, jakiejś uległości lub po prostu uczucia zamrożenia. Ten drugi układ przywspółczulny, pomaga ciału pacjenta odpocząć, po ogromnym wyrzucie energii zwydatkowanej na obronę, mobilizację, i wtedy u pacjentów pojawia się uczucie zmęczenia, wyczerpania, odrętwienia, czasem sny, potrzeby wyłączenia się. Wszystkim pacjentom zarówno dorosłym, młodzieży jak i dzieciom, dużo łatwiej jest zaadoptować się do życia w traumatogennym otoczeniu (w którym przeżywają, przeżywali mnóstwo napięcia, poczucia niebezpieczeństwa), kiedy ich ciała nauczyły się podtrzymywania stanu gotowości, napięcia, do ochrony (do obrony), przed potencjalnymi niebezpieczeństwami. Potem już generują się automatyczne wzory reagowania u pacjentów (pobudzane przez układ współczulny), organizm ma wtedy- tendencję do nadmiernej czujności, nadpobudliwości, gotowości do działania, wręcz impulsywności, lub też tworzą silniejsze wzory reagowania, które są pobudzane przez drugi układ przywspółczulny, i wtedy pacjenci mają wdrukowane mechanizmy „zamarcia” powodujące często poczucie wyzucia z energii, wycieńczenia, zwolnienia tempa, zamierania, uczucia zwątpienia, bezradności, odrętwienia. Niestety zarówno dzieci i dorośli – ofiary przemocy domowej czy to emocjonalnej, psychicznej, czy to fizycznej, również zaniedbań, – żyjące w bezustannym poczuciu zagrożenia, niebezpieczeństwa, ci pacjenci wykształcają wzory przywspółczulnej bierności, charakteryzują się powracającym spowolnionym myśleniem, a ich przeżycia emocjonalne są wokół uczuć przygnębienia, przytłoczenia, poczucia winy, wstydu, u innych pacjentów, którzy nauczyli się -na doświadczaną przemoc, reagować, atakiem (pobudzony zostaje układ współczulny), oni mają tendencję do reagowania w codziennym życiu, przejawami niekontrolowanego gniewu, strachu, nadpobudliwości, najpierw działają, potem myślą, przeżywają nadmierną czujność i brak zaufania ogólnie do otoczenia.

    Z uwagi na to, że w obliczu przeżywania przemocy emocjonalnej, psychicznej, zaniedbań środowiskowych, fizycznych, organizmy tych pacjentów uczą się jak przetrwać w tak niestabilnych warunkach, układ nerwowy tych osób zupełnie się rozregulowuje pod wpływem stresu lub myśli o przewidywanych stresowych sytuacjach, dlatego zarówno jeden jak i drugi układ współczulny odpowiadający za części walki i ucieczki ale i zamierania w bezruchu oraz ten przeciwstawny (przywspółczulny) odpowiadający za odrętwienie, i radzenie sobie z różnymi sytuacjami w codziennym życiu, oba te układy żyją w nieustannej gotowości, gdy tylko układ nerwowy tych pacjentów zostanie pobudzany przez jakieś bodźce. Przez wzgląd na to, jak długo pacjenci żyli tak zagrażającym lub obojętnym otoczeniu (otoczeniu- nie reagującym na ich potrzeby lub reagujących przemocą) – dlatego Ci pacjenci nie byli wstanie rozwinąć mechanizmów adaptacji, „przystosowania” czyli nie nauczyli się znosić i adaptować do przeżywania intensywnych emocji. Ci pacjenci zarówno nie umieją znosić uczuć nudzenia się, przygnębienia, smutku (za które odpowiada układ przywspółczulny), jak i nie umieją znosić tych intensywnych uczuć, w obliczu stresu, nowych sytuacji (którymi zawiaduje współczulny). Niestety w taki sposób ukształtowane systemy nerwowe dzieci po przemocy, i zaniedbaniu /osób dorosłych/, uruchamiają teraz w zwykłych sytuacjach te same reakcje autonomiczne i mechanizmy obronne. Automatyczne szykowanie się ciała i systemów reagowania na przetrwanie kolejnego niebezpieczeństwa (nawet w obliczu przeżywanych obecnie zwyczajnych sytuacji), zabiera możliwość odzyskana równowagi, i uniemożliwia powrót do poczucia bezpieczeństwa. Te automatyczne mechanizmy reagowania pacjentów, uniemożliwiają emocjom i umysłowi klientów, analizę i uniemożliwiają przyjęcie refleksyjnej postawy wobec przeżywanych obecnie sytuacji, nie umieją przetwarzać w umysłach i emocjach przeżytych sytuacji. Osoby te reagują nieuporządkowanym łańcuchem reagowania poprzez ich niedokończone reakcje biologiczne, i reagują nieprzepracowanymi, przytłaczającymi uczuciami, odruchami autonomicznymi, uporczywymi obrazami w głowach, i natłokiem myśli. Niektórzy z tych pacjentów uczą się adaptować tylko w taki sposób, by na co dzień redukować kontakt z wszelkimi bodźcami, dlatego prowadzą bardzo ograniczone życie, izolują się od otoczenia, od wyborów, od podejmowania działań, inni zaś klienci, ciągną do zachowań autodestrukcyjnych, w których następstwie czują się jeszcze mocniej wybrakowani i niewartościowi. Dlatego tak ważna jest terapia tych pacjentów, pomoc w nazywaniu ich emocji… i wspólnie z pacjentem szukanie nowych mechanizmów obronnych…

    Literatura:

    Van der Kolk BA (2014) The body keeps the score: memory& the evolving psychobiology of post- traumatic stress , Ogden P, Minton K, Pain C, Trauma and the body: a sensorimotor approach to psychotherapy. New York

    Tekst: Anna Ręklewska

  • Sesje on-line

    Żyjemy w czasach, kiedy zdalny kontakt z innymi ludźmi jest wokół wszechobecny.

    Ludzie nauczyli się drogą internetową, załatwiać wiele spraw, wykorzystujemy internet do opłacania ważnych dla nas rachunków, robimy najróżniejsze zakupy, ściągamy różne potrzebne nam informacje, nasze dzieci wykorzystują go do poszukiwania różnych informacji, odrabiają lekcje z jego pomocą, w ostatnim trudnym dla nas czasie zdalnie korzystają z lekcji szkolnych, a my od dawna tą droga komunikujemy się ze znajomymi, rodziną, klientami. Internet w dobie naszych czasów pomaga nam szybciej załatwić nasze sprawy bez wychodzenia z domu. Od dawna są prowadzone tą drogą sesje on–line /terapia/.

    Okazuje się, że zarówno prowadzona terapia w sposób tradycyjny/osobisty – jest skuteczna, jak i terapia on-line – przynosi pożądane skutki. O czym mówią sami pacjenci, powołując się na niwelowanie odczuwanych przez nich objawów: poprawę samopoczucia, ogólnego dobrostanu, komfortu psychofizycznego – właśnie poprzez sesje on-line.

    Wiele osób, które wyjeżdża, do innych miast, krajów, w celach zawodowych, osobistych lub też rekreacyjnych już od dawna decyduje się na taką formę kontaktu z terapeutą – na, formę on-line, nie chcąc tracić dobrych efektów osiągniętej pracy osobistej z terapeutą i chcąc zachować dobre samopoczucie oraz zniwelować odczuwane, niepożądane objawy psychosomatyczne. Chcąc nadal odczuwać dobrostan i zmniejszać objawy: nerwicowe, lękowe, depresyjne lub inne przeżywane w codziennym życiu przez wielu klientów.

    Dla wielu pacjentów, ważne jest, by mimo różnych przeciwności i barier uniemożliwiających kontakt osobisty, nadal móc korzystać ze wsparcia, terapii, kontynuować lub rozpoczynać terapię przynoszącą korzyści psychofizyczne. Wielu klientów ceni sobie wygodę kontaktu on-line oraz możliwości korzystania z każdego miejsca, w którym się znajdują. Czy w czasie weekendu, kiedy gdzieś wyjadą i potrzebny jest kontakt z terapeutą. Czy w czasie kwarantanny, w czasie który mamy teraz – kiedy najważniejsze jest bezpieczeństwo klienta i jego komfort bez wychodzenia z domu, hotelu czy innego miejsca w którym się znajduje.

    Odbywanie sesji terapii w domu jest też wyjściem dla tych osób, które mają małe dzieci w domu i nie mogą ich zostawić pod żadną opieką, by skorzystać z sesji (mogą wykorzystać drzemkę dziecka). Również dla tych, którzy są chorzy, lub opiekują się chorymi osobami lub też wyjechały na jakiś czas do innego miasta (lub za granicę) albo odbywają kwarantannę. Jest to jedyne wyjście, żeby skorzystać z pomocy psychologa/terapeuty i przepracować ważne dla nich sprawy osobiste.

    Niektórzy pacjenci chwalą sobie też sesje on-line z powodu anonimowości, to znaczy, wielu pacjentów dojeżdża do swych terapeutów do innych miast, żeby nie spotkać na korytarzu jakichś znajomych, osób z pracy, czy klientów; i sesje internetowe dają im ten komfort, gdyż ,,w żadnej poczekalni on-line” na pewno nie spotkają osób znajomych i zachowają jeszcze większą dyskrecję. Ważne dla niektórych klientów jest też to, że niektórym ciężko wyjść z domu, bo w pewnym okresie życia dla niektórych pacjentów tylko dom wydaje się bezpieczny lub komfortowy i dzięki sesjom on-line też mają tą korzyść.

    W obecnych czasach, kiedy możemy korzystać z różnych komunikatorów (np. Messenger wideo, Skype lub wiele innych, z których korzystają pacjenci) – pacjenci mogą dobrze widzieć swojego terapeutę, psycholog również może korzystać z wiedzy, jaką daje mu patrzenie na mimikę, gesty, czyli całą mowę werbalną i niewerbalną klienta, która to wiedza pozwala mu jeszcze lepiej rozumieć i pomóc swojemu pacjentowi. Są też pacjenci, dla których pokonanie takiej przeszkody jak udanie się do obcego budynku i umówienie wizyty jest problemem, z uwagi na różne ich mechanizmy obronne, czy nieśmiałość, czy większe potrzeby dyskrecji i wtedy również sesje on-line lepiej się sprawdzają.

    Możliwość odczuwania dobrostanu w sesjach on–line przez pacjenta jest możliwa, dzięki temu, że jego terapeuta jest dla niego dostępny w swym słuchaniu, rozumieniu, mimo różnych miejsc, w jakie się przemieszczamy, do innego budynku, do swojego domu, do innego kraju czy miasta. Najważniejsze jest zaufanie, które się buduje między pacjentem a terapeutą – motywacja, i lecząca relacja – które są ważnymi czynnikami podnoszącymi komfort funkcjonowania klientów. Nie potrzeba mieć monitora lub komputera do sesji przez internet. Niektórzy korzystają z telefonów łącząc się przez skype w dogodnym dla nich momencie, inni z tabletów czy komputerów, najważniejsza jest dostępność, budujące się pomału zaufanie, relacja która leczy, możliwość otrzymania zrozumienia i pomocy oraz skorzystania z doświadczenia specjalisty.

    Umów się ze specjalistką psychoterapii na sesję on-line.

    Tekst: Anna Ręklewska

  • Jak podnieść się po rozstaniu?

    Kiedy ludzie są długo ze sobą w związku, rzadko kiedy zastanawiają się, jak by to było znów być samemu bez tej drugiej połówki. Rozstanie, szczególnie nagłe jest jednym z najbardziej stresujących wydarzeń w życiu, niezależnie od tego, kto podjął decyzję o rozstaniu, z jakiego powodu się to stało, czy związek trwał dwa lata czy lat 15. Dla jednej ze stron, która czuje się porzucona, nagle dotychczasowe życie przestaje istnieć, trudno wyobrazić sobie dalszą drogę bez tej drugiej osoby, z którą dotychczas układaliśmy codzienne życie. Osoba która odchodzi, pozostawia w partnerze emocjonalny chaos, pojawia się ogromne poczucie winy, wściekłość na partnera ale jeszcze częściej na siebie, że się nie zauważyło wcześniejszych sygnałów, że się nie zrobiło czegoś, co by partnera zatrzymało. Pojawia się tysiąc pytań, wewnętrzna analiza ostatnich miesięcy bycia razem, pytania w stylu jak on/ona mógł/mogła to zrobić? Co ja robiłam/em źle? Bardzo trudno przez pierwszy okres poradzić sobie z frustracją, napięciem, a przecież trzeba egzystować dalej, chodzić do swej pracy, jeść, spać, choć te czynności wtedy wydają się ogromnie trudne i męczące.
     
    Na pewno na samym początku przeżywania tak trudnych uczuć, trzeba dać sobie trochę czasu na przeżycie do końca tak przykrych emocji, bólu, frustracji, złości, poczucia krzywdy, niezrozumienia tego co się stało. Każde rozstanie powoduje ból, i trzeba ten czas przetrwać. Tą fazę, psychologowie nazywają Fazą Rozpaczy. Jest ona pełna znaków zapytania, które sobie zadajemy, czym zawiniliśmy, czy jeszcze komuś kiedyś zaufamy, dlaczego tak okrutny okazał się najbliższy wydawało się człowiek – wobec nas. Rozpad naszego związku wiąże się z widmem koniecznej zmiany, z wielką niewiadomą dziurą, lękiem przed nieznanym, jak to będzie samemu funkcjonować, z utratą poczucia bezpieczeństwa, które wiązało się z byciem w znanym układzie. Ważne, by w tym okresie zadbać o siebie, by być cierpliwym dla swoich nagłych zmian nastroju, pojawiających się irytacji, żalów, niechęci i często odczuwanego poczucia bezsensu. Potrzebny jest czas, by przyjąć do wiadomości bolesne fakty, by przestać zastanawiać się w nieskończoność czy jest możliwy powrót. Nie należy ignorować swoich uczuć, udawać przed otoczeniem siłaczki/cza. Powrót do równowagi emocjonalnej wymaga czasu i na pewno pomoc bliskich osób, przyjaciół, czy kogoś bliskiego z rodziny może okazać się pomocna, ważne byśmy mieli jakieś lustro do wylania swoich żalów, frustracji, złości i mogli usłyszeć od bliskich, że nasze emocje to nic złego, muszą ulec rozładowaniu. W tym etapie często może pojawić się wyparcie tego faktu rozstania, zostawienia nas. Często nie chcemy uwierzyć w to, co się stało, czujemy, że to niemożliwe, że jakiś ład naszego życia nagle uległ rozpadowi. Zaprzeczanie i wypieranie są naturalnymi reakcjami, ale ważne, by przy pomocy przyjaciół, nie trwały zbyt długo i mimo odczuwanego cierpienia, by zacząć pomału oswajać się z myślą o tej zmianie, zamiast zadręczać myślami, jak to można naprawić, gdy decyzje są podjęte przez drugą stronę. Później pojawia się złość, żal, najczęściej gdy to nie my byliśmy stroną, która zdecydowała o rozstaniu,tym większa może być ta złość, gdy zostaliśmy nagle zdradzeni dla kogoś innego, porzuceni, bez wcześniejszych sygnałów rozluźniania się związku. Najbardziej irytująca, frustrująca staje się świadomość, że nie miało się wpływu na tą decyzję odejścia od nas, powoduje to poczucie utraty kontroli nad własnym życiem, co znacznie obniża poczucie własnej wartości, wzmaga uczucie upokorzenia, czucia się gorszym.
     
    Ważne, by w poczuciu krzywdy, złości nie podejmować chaotycznych zachowań, typu wypisywania do byłego/byłej tragicznych, proszących czy grożących SMSów, e-maili, telefonów. Zamiast tego można wypisać się na papierze w postaci listu do osoby, która nas zostawiła. Kiedy wypiszemy w nim wszystkie żale, frustracje, złości, można pogadać z bliską osobą – przyjacielem o tych trudnych uczuciach a list można wyrzucić, podrzeć na kawałki, to może trochę pomóc dać upust złości. Po przeżyciu tak silnych frustracji, złości, często przychodzi uczucie wszechogarniającego zmęczenia, dogłębnego smutku, zaniżonego poczucia własnej wartości, pojawia się potrzeba zakopania się we własnym domu, własnym łóżku, z dala od wszystkich. Jeśli pojawi się potrzeba wyżalenia, wypłakania, ważne by skorzystać z pomocy przyjaciela, siostry, czy brata, nie ma co udawać, trzeba to z siebie wylać. Czasem potrzeba jest tak duża, że przyjaciel nie wystarczy, wtedy warto przepracować swoje uczucia na terapii, żeby móc wrócić w swoim czasie i tempie do równowagi psychicznej.
     
    W kolejnej Fazie – Zrozumienia, Przepracowania, ważne jest wyciągnąć dla siebie wnioski z Waszego rozstania, czyli przeanalizować dlaczego naszym zdaniem, ten związek się rozpadł. Można skorzystać z pomocy przyjaciół, którzy znali nas oboje i mają jakieś zdanie, ale czasem warto skorzystać z pomocy terapeuty, żeby móc na spokojnie wyciągnąć wnioski, zastanowić się jaką rolę odegrały obie osoby w rozpadzie związku. Zrozumienie tego co się stało, pomoże nam na przyszłość nie popełnić tych samych błędów w przyszłych związkach z bliskimi nam ludźmi i da nową płaszczyznę do otworzenia nowej karty naszego życia. Być może warto zastanowić się głębiej, co działo się w Waszym związku już kilka miesięcy temu, czy naprawdę mówiliście sobie otwarcie o Waszych potrzebach i czy słuchaliście tego, co każde miało do powiedzenia. Czy teraz uważasz, że każde z Was miało poczucie bezpieczeństwa w tej relacji, czuł, że się spełnia, samorealizuje? Czy mówiliście sobie na bieżąco o Waszych marzeniach, planach, niepokojach? Warto zadać sobie pytania: co się działo w waszym związku przez ostatnich kilka miesięcy/lat? Co się działo w twoim życiu, a co w życiu partnera? Czy czułaś się w tej relacji spokojna, bezpieczna, spełniona? Czego oczekiwałaś po tej relacji? Co się twoim zdaniem stało? Dlaczego do tego doszło? Może być wiele różnych rzeczy, które przyczyniły się do rozstania, mogły to być problemy z okazywaniem sobie na co dzień czułości, bliskości, czasem nie ujawniane partnerowi problemy w pracy czy kłopoty z rodziną pochodzenia, nieprzepracowane lęki z przeszłości, różnice w systemie wartości, czasem przemoc psychiczna wobec jednego z partnerów, ukryte uzależnienia, które nagle wychodzą na jaw. Ważne, by sobie odpowiedzieć na pytanie, co z tej listy zadziało się między Wami, co pomoże nam na przyszłość być na tyle czujnym, by nie popełniać tych samych błędów, być bardziej uważnym na siebie i potrzeby bliskiej nam osoby. Czasem trudno do takich przemyśleń dojść samemu, dlatego ważna jest pomoc przyjaciół, a jeśli to nie wystarcza, warto skonsultować się z terapeutą. Taka terapia prowadząca nas do źródeł zrozumienia, co nam w duszy grało w związku, który się skończył, na pewno jest trudna- dla naszego przeżywania trudnych emocji związanych z rozstaniem, ale na pewno na przyszłość uczyni nas mądrzejszymi, z lepszym wglądem w siebie i większą uważnością, delikatnością na bliską osobę.
     
    Oczywiście są osoby, dla których może to być zbyt trudne i nie chcą się przyglądać, co ich do tego miejsca doprowadziło i oczywiście można ten rozdział życia po prostu zamknąć, starać nie oglądać się wstecz, ale może to doprowadzić do tego, że w przyszłych związkach znów czegoś nie zauważymy, będziemy nieuważni na zaspokajanie swoich potrzeb i nieuważni na słuchanie potrzeb drugiej osoby. Czasem najbardziej trudnym powodem rozstania jest zdrada psychiczna, czy fizyczna partnera, dowiedzenie się o prowadzeniu przez niego podwójnego życia. Taka przyczyna rozstania doprowadza nas do skrajnych emocji, niekontrolowanych wybuchów gniewu, frustracji, ogromnie zaniża nasze poczucie własnej wartości, często powoduje chęć zemsty choćby psychicznej. Oczywiście jeśli tylko mamy wsparcie przyjaciół, lepiej by nie działać pochopnie, i zanim coś zrobimy, lepiej spożytkować energię na jakąś aktywność, jakiś rodzaj naszej samorealizacji, który pomoże nam oderwać się myślami od trudnych uczuć związanych z rozstaniem.

    Można sobie w rożny sposób radzić z odejściem drugiej osoby:

    Najważniejsze, by umieć poradzić sobie na początek z ogarniającymi nas negatywnymi, oczerniającymi nas myślami, które wpasowują się w obniżone wtedy nasze poczucie wartości. Istotne by nie dać się nakręcać negatywnym myślom i nie poddawać im, ale nauczyć się z nimi radzić poprzez zaprzeczanie i … stawianie im pozytywnej alternatywy. Jeśli pojawią się myśli typu: “widocznie na niego nie zasługiwałam, więc odszedł”, “tyle rzeczy robiłam źle” – ważne, by od razu zatrzymać te myśli, postawić się im. Przecież to nieprawda, “widocznie oboje nie dość dobrze siebie słuchaliśmy”, “oboje popełniliśmy błędy w tym w związku”. Zamiast negatywnej myśli typu “widocznie nie umiałam go uszczęśliwić, już pewnie nie znajdę nikogo z kim będę tak szczęśliwa”, warto przy pomocy przyjaciół zdawać sobie sprawę, że to nieprawda, że potrzeba teraz czasu, żeby uporać się z żalem po rozstaniu, ale nadejdą lepsze dni, w których znów poczuję się kochany/a, wartościowy/a.
     
    Ważne jest też nauczyć się znów rozglądać się wokół siebie z nowym spojrzeniem na siebie i świat. Teraz jest dobry czas, by przypomnieć sobie, co zawsze chciałam/em robić w wolnym czasie, jakie hobby miałam, co chciałam realizować, ale jakoś nie było okazji, ilu przyjaciół, znajomych zaniedbałam przez ostatni czas. Może warto o te przyjaźnie zadbać teraz, przypomnieć sobie ilu fajnych znajomych mam, bliską rodzinę, której wsparcie jest teraz bardzo potrzebne. Paradoksalnie czasem po takim bolesnym zerwaniu związku, jeśli uda się nam dobrze przepracować to, jakie byłyśmy dla siebie i dla partnera w tym związku i wyciągnąć wnioski, to w dłuższej perspektywie czasu, w kolejnym związku, możemy być bardziej świadome własnych potrzeb, bardziej dbać o związek i o partnera, pamiętając przy tym o realizowaniu siebie.
     
    Warto też nauczyć się od nowa spędzać czas z satysfakcją dla siebie. Do tej pory w związku wszystko było podporządkowane waszym wspólny sprawom, wspólnemu mieszkaniu, wspólnym zakupom, wspólnym rozrywkom, wspólnemu czasowi wolnemu, wyrobiły się wspólne nawyki, wspólnie spędzane wieczory, wymienianie się co u każdego ważnego zdarzyło się w ciągu dnia. Teraz, choć trudno się na początku w tej sytuacji bycia samemu odnaleźć i jest to bolesne, warto zacząć odnajdywać małe i potem coraz większe przyjemności w tym myśleniu: -ja, zamiast -my. Teraz, gdy trochę ochłoniesz, jest czas, byś pomyślał/a, o swoich planach, celach, spotykaniu się z Twoimi znajomymi (którzy byli trochę w czasie Twojego związku – na boku), czas by pomyśleć o realizacji swoich zawsze zakładanych przez Ciebie – możliwościach, na realizacje, które czekały na lepszy czas, który teraz nadszedł. Masz przed sobą otwarte drzwi i nic Cię nie ogranicza, jest wiele zajęć, które można robić samemu, a czas “razem” – też nadejdzie w swoim czasie – w nowym – lepszym o Twoje doświadczenie – związku. Nauczenie się życia w pojedynkę, nowe zajęcia, kursy, spotykanie się ze znajomymi, wypełnianie czasu po pracy w nowy sposób, taki jaki zawsze chciałaś/eś, ale nie było “jak i kiedy”, teraz pozwoli Ci znów zadbać o własne poczucie bezpieczeństwa, wpłynie na lepsze poczucie własnej wartości, i da Ci wiedzę o własnych możliwościach i potrzebach. Czasem po latach, miesiącach długoletniego związku, takie świeże spojrzenie na siebie samego, pozwala na nowo odkryć, co byś chciał/a robić, jakie masz wartości, cele, pozwala na lepszy wgląd w siebie i swoje potrzeby, co bardzo procentuje i w indywidualnym życiu i w budowaniu kolejnego związku. Tempo życia staje się bardziej zrównoważone, stajesz się bardziej świadomy/a upływającego czasu, tego że czasem warto zwolnić i zadbać, by potrzeby które były odkładane na później, na kiedyś, jednak zostały przejrzane i zrealizowane wcześniej. Nie obwiniaj się jak pierwszy raz szczerze się uśmiechniesz, ucieszysz z czegoś, zatrzymasz, by coś w pełni przeżyć, teraz możesz zwolnić sobie drogę do nowych znajomości, do nowej przyszłości.
     

    Na pewno Twoi bliscy

    – mama, tata, siostra, brat, przyjaciółka, przyjaciel, dobry kumpel – odegrają teraz bardzo ważną rolę, pomagając Ci w zrozumieniu trudnych uczuć, przepracowaniu z Tobą tego co się stało, ale też pomogą rozładować żal, frustrację, gniew, czasem poczucie winy. Pomogą też, byś za długo nie dowalał/a sobie, nie doszukiwał/a się w sobie winy, nie zrzucał/a całej odpowiedzialności tylko na siebie. W takich sytuacjach rozstań jest bardzo potrzebne poczucie, że ktoś jest obok, że przyjaciel, bliski znajomy, ktoś z rodziny może wysłuchać, wesprzeć, być obok. Oczywiście czasem jesteśmy w sytuacji, że zdajemy sobie sprawę, że tak dużo poświęcaliśmy czasu, własnemu związkowi, że gdzieś nam relacje z rodziną i przyjaciółmi, znajomymi, umykały na dalszy plan i teraz wydaje się nam, że zostaliśmy po rozstaniu zupełnie sami. Warto wtedy odnowić relacje z członkami rodziny, odezwać się do znajomych, być otwartym na nowe znajomości. Pomagają nam też w sytuacji rozstania nasze własne zapiski, spisanie naszych uczuć, przelanie na papier – naszych żalów, oczekiwań, niespełnionych nadziei, a później spisanie wyciągniętych z naszego związku – wniosków. Spisywanie tego, co się w nas dzieje po rozstaniu, umożliwia nam oczyszczenie się z frustracji, przyjrzeniu się swoim potrzebom i poszukaniu wniosków ważnych dla naszej przyszłości i przyszłej samorealizacji i pozwala oderwać się od natrętnych myśli, na temat naszej odpowiedzialności i poczucia winy, co znacznie pomaga rozładować frustracje. Na pewno też ważne jest wychodzić na zewnątrz, po pracy, znajdować pomysły by wychodzić na dwór, spotykać się ze znajomymi, zapisać na jakieś aktywne zajęcia, wychodzić na spacery, uprawiać nordwolking czy jeździć na rowerze, może biegać, a może podjąć inną formę, która byłaby najodpowiedniejsza dla Ciebie. Każda aktywność zmniejsza napięcie, stres i pomaga oderwać się od trudnych myśli, wspomagając zdrowienie naszego umysłu i ciała po rozstaniu.

    Tekst: Anna Ręklewska
  • Relaksacja w terapii

    Relaksacja osiągana może być na wiele sposobów.

    Może to być relaksacja układu mięśniowego – najbardziej podstawowa z metod, kiedy odczuwamy, poprzez wywoływanie sugestii słownych – że nasze mięśnie poszczególnych partii ciała są ciężkie. Poczucie ciężaru mięśni odpowiada stanowi rozluźnienia. Podczas sesji terapii, terapeuta sugestiami słownymi prowadzi nas poprzez rozluźnianie poszczególnych partii mięśniowych, wywołując w naszym ciele poczucie odpłynięcia napięć i zregenerowania sił poprzez lepsze rozumienia sygnałów płynących z naszego ciała.

    Innym sposobem może być relaksacja układu wegetatywnego (np. narządów trawiennych), kiedy odczuwamy fizyczne ciepło w rożnych częściach ciała. O ile odczucie ciężaru było wyrazem rozluźnienia układu motorycznego (relaksacja mięśni), to odczucie ciepła wiąże się z rozluźnieniem układu wegetatywnego (relaksacja psychofizyczna) – mięśni poszczególnych organów wewnętrznych, które nie są bezpośrednio zarządzane świadomą wolą. Podczas sesji terapeuta, przywołuje sugestie słowne, które prowadzą nas przez odczuwanie ciepła lub innych wrażeń zmysłowych w ciele w poszczególnych rejonach ciała zaczynając od głowy aż do stóp lub na odwrót. Ucząc się tej relaksacji możemy być bardziej świadomi tego co dzieje się z naszym ciałem, co niweluje odczuwane napięcia pochodzące z ciała.

    Kolejnym sposobem jest relaksacja emocjonalna, kiedy podczas terapii możemy nauczyć się wywoływać w wyobraźni przyjemne wyobrażenia i obrazy. Po rozluźnieniu mięśni, uspokojeniu oddechu, odczuciu ogólnej ciepłoty w ciele (lub lokalnie w wybranych partiach) zazwyczaj łatwiej przychodzi nam rozluźnianie się (uwalnianie od napięć) poprzez wyobrażanie sobie jakichś przyjemnych scenerii natury (mogą to być rzeczywiste obrazy przywołane z naszej pamięci, kiedy mamy we wspomnieniach przyjemne wspomnienia przebywania w miłej relaksującej nas scenerii).

    Możemy np. wyobrażać sobie, że leżymy na plaży i słyszymy szum fal, wygrzewamy się na słońcu, dotykamy całym ciałem przyjemnego, ciepłego piasku itd. Możemy wyobrażać sobie piękno lasu i śpiew leśnych ptaków itp. Gdy uczestniczymy w sesjach terapii terapeuta przywołuje sugestiami słownymi bardzo wyraźny obraz scenerii odwołując się do odczuć w naszym ciele, kiedy to ciepły wiatr, lub delikatne ciepłe krople np. morza dotykające po kolei całego naszego ciała, wywołują u nas wrażenie rozluźnienia, odpoczynku, odpływania stresu.

    Istotne jest to, że obrazy w naszej wyobraźni mają pogłębiać poziom naszego rozluźnienia. Wewnętrzne obrazy bardzo silnie wpływają na nasze emocje i ten typ rozluźniania się podczas wyobrażania sobie przyjemnych scenerii ma silne działanie terapeutyczne. Dlatego relaksacja emocjonalna jest znacznie łatwiejsza dzięki zastosowaniu gry wyobraźni.

    Następnie możemy osiągnąć relaksację mentalną i rozluźnienia napięć ego – kiedy podczas uczestniczenia w sesjach terapii, zaczynamy odczuwać się w pełni – w równowadze mentalnej z innymi ludźmi, życiem i całym Kosmosem. W zasadzie relaksacja mentalna jest już medytacją. Zatem rozluźnianie mięśni poprzez odczuwanie ich ciężaru, rozluźnianie napięć wegetatywnych poprzez odczuwanie ciepła w ciele, czy rozluźnianie się emocjonalne przez pracę z wyobraźnią jest metodą relaksacji, natomiast rozluźnianie napięć mentalnych jest przejściem do kolejnej fazy – od relaksacji do medytacji.

    Przykładem tego typu relaksacji mentalnej jest medytacja uważności. Są to techniki medytacji, które nie polegają na pracy z koncentracją, ale na samym skupianiu się na stanie wewnętrznej przytomności i obecności – bycia. Kiedy np. przez jakiś czas koncentrujemy się na jakimś konkretnym punkcie (np. na wiszącym na przeciwległej ścianie pokoju obrazie), a potem przechodzimy do stanu skupienia, ale już bez żadnego konkretnego punktu (tylko poczuciu naszej obecności tu i teraz), na którym by się ono opierało, to jest to relaksacja mentalna, lub inaczej – medytacja uważności. Taki stan można utrzymywać przez jakiś czas – np. początkowo przez kilka minut. Z czasem staje się to coraz łatwiejsze do osiągnięcia.

    Wszystkie metody relaksacji aż do medytacji, których możemy uczyć się w procesie terapii pomagają osiągać stan równowagi między naszym umysłem i ciałem, wzmacniają nasz system wartości i poczucia mocnego osadzenia w świecie który nas otacza, poprzez poczucie pewności bycia sobą.

    Tekst: Anna Ręklewska
  • Natrętne myśli – radzenie sobie z nimi.

    Sposoby radzenia sobie z natrętnymi myślami

    Jednym ze sposobów poradzenia sobie z natrętnymi myślami jest stworzenie w swoich myślach tzw. “Myślo-odsiewni” – wyobrażenie sobie przedmiotu “Myślo-odsiewni”, czyli stworzenia wyobrażenia wielkiej, głębokiej misy, w której będzie można zostawiać (opuszczać tam) swoje myśli, np. trudne, męczące, natrętne myśli, które nie dają spokoju i nauczyć się zostawiać te trudne myśli w tej Myślo-odsiewni – zaglądać tam tylko w wyznaczonej porze dnia np. wieczorem o 18 godz, kiedy już się zyska trochę dystansu i zobaczy te myśli w innej perspektywie. Myślo-odsiewnia umożliwi odsiewanie trudnych, męczących myśli, które nie dają spokoju. Umożliwi przeglądać myśli, dopiero w chwili, kiedy zyskamy do nich dystans. Kiedy czujesz, że kłębi się w Twojej głowie za dużo myśli i wspomnień lub trudnych męczących myśli, wtedy możesz użyć Myślo-dsiewni. Odsiewa się nadmiar myśli z umysłu, strząsa do tego zbiornika i bada je w wolnym czasie. Łatwiej jest dostrzec ich ukryty sens i powiązania, kiedy są w takiej postaci.

    Drugim sposobem jest Rozpraszanie Uwagi

    Nasz umysł ma naturalną tendencję rozpraszania uwagi w przypadku czegoś, o czym wolimy nie myśleć, np. popełnionej gafy. Warto zacząć skupiać myśli na wielu innych sprawach (np. gdy przychodzą natrętne myśli o chorobie, przy natręctwach) i np. skupić się na tym, co jutro mam do zrobienia, z kim się zobaczę, co jutro planuję, co mam ochotę zjeść. To nasza głowa wytwarza obrazy. Myśli skupiają się wówczas na losowych sprawach, co zazwyczaj pozwala nam się nieco uspokoić i odejść od natrętnych myśli.

    Rozproszenie uwagi działa, gdy przenosimy uwagę na pojedyncze zagadnienia a nie pozwalamy myślom błądzić bez celu. Takie błądzenie wiąże się z odczuwaniem bezradności, dlatego warto skupić uwagę na piosence, programie telewizyjnym, wydarzeniu jutrzejszym, osobie, jedzeniu, itd.

    Trzecim sposobem jest Radzenie sobie ze stresem

    W teorii gdy mamy mnóstwo „spraw na głowie”, brakuje nam czasu na myślenie o nieistotnych sprawach, ale okazuje się w praktyce, że stres tylko wzmacnia nieproszone myśli, które szybko powracają, dlatego tak ważny jest – odpoczynek, odreagowywanie, danie sobie chwili oddechu poprzez wysłuchanie ulubionych utworów, obejrzenie fajnego filmu, ćwiczenia, spacer, wyjście ze znajomymi, które umożliwią oderwanie się myśli od trudnych natręctw i odetchnięcie.

    Inną metodą jest Odłożenie myśli w czasie

    W praktyce osoby przeżywające nawracające, natrętne myśli, wiedzą, że konsekwentne tłumienie niechcianych myśli tylko je wzmacnia. Można więc nauczyć się skutecznie „odłożyć trudne myśli na potem”. Jeśli osobie dokuczają często natrętne myśli, warto wyznaczyć sobie określoną porę dnia np. popołudnie godzina 17 i przez dwadzieścia minut w tej określonej przerwie na zmartwienia – skupić się i te myśli przywołać. Jest to dla wielu osób dobra metoda na uniknięcie tłumienia i jego przykrych konsekwencji. A zatem wyznaczając „przerwę na zmartwienia”(pomyślę o tym o 17 przez kilka minut i kropka), ułatwimy sobie resztę dnia.

    Intencja paradoksalna

    Można zamiast unikania tego, co nas trapi (np. myśli o chorobie), starać się na tym przez chwilę skoncentrować (łatwiej gdy jest to chwila odroczona np. za 20 minut o tym pomyślę).

    Na początku wydawać się może niemożliwe, że skupienie się na czymś pozwoli o tym przestać myśleć, ale badania wykazują, że to możliwe. Metoda opiera się na tzw. „terapii ekspozycyjnej”, w której konfrontujemy się ze źródłem swojego lęku, w małych krokach (najlepiej podczas terapii),np. cierpiący na arachnofobię z pająkiem lub osoba która koncentruje się na poszczególnych częściach ciała i wydaje jej się, że czuje uciski w klatce piersiowej – więc od razu widzi chorobę organizmu – niech wyznaczy sobie godzinę np. za 20 minut o tym pomyślę i zobaczę tą moją “uwierającą mnie” część ciała np. uciskającą mnie klatkę piersiową – w kolejnym kroku – zobaczę zdrową, łatwo oddychającą klatkę piersiową, bez ucisków). Po pewnym czasie lęk zacznie zanikać, może pomóc w walce z kompulsywnością i natrętnymi myślami.

    Kolejna metodą jest Akceptacja

    Bardzo dobre rezultaty daje nauczenie się na terapii akceptowania tego co się dzieje w moim ciele. Pogodzenie się z natrętnymi myślami zamiast ich zwalczania bywa korzystne, pozwolenie im by przypłynęły i spokojnie odpłynęły od nas. Wiemy, że czasem nasza walka z trudnymi myślami jest jak walka z poruszającymi się bezładnie – ruchomymi piaskami. Można spróbować przyjrzeć się z bliska swoim myślom. Spróbować wyobrazić sobie nasze natrętne myśli jak opuszczają nasz umysł przez uszy, uniesione przez małych pomocników np. “żołnierzy”. Pozwól żołnierzom chwilę – paradować przed twoimi oczami. Nie kłóć się z myślami, które niosą, nie unikaj tych myśli. Spróbuj po prostu patrzeć, jak żołnierze maszerują i odchodzą uśmiechnięci bo dobrze wykonali zadanie stania na warcie i wyniesienia od nas trudnych myśli.

    Skuteczną metodą jest też Samowzmacnianie

    Polega na pozytywnym postrzeganiu własnej osoby i swoich przekonań. Przypominaniu swoich sukcesów, dobrze spędzonych chwil, dawaniu sobie chwil przyjemności, cenieniu siebie za różne rzeczy mniejsze i większe. Metoda ta m.in. wzmacnia poczucie własnej wartości, pomaga utrzymać pozytywną samokontrolę w towarzystwie i może być pomocna w wygaszaniu natrętnych myśli.

    Napisanie o problemie

    Ważną i skuteczną metodą jest ekspresyjne pisanie czyli w wolnej chwili pisanie o naszych najskrytszych myślach i uczuciach, co korzystnie wpływa na zdrowie i oczyszcza umysł. Emocjonalne pisanie o sobie może pomóc w walce z powracającymi natrętnie myślami, często przelanie na papier myśli umożliwia złapanie dystansu i ogląd z dalszej perspektywy .

    Jeśli sprawia trudność samodzielne wykonywanie tych ćwiczeń, warto skorzystać z terapii, na której można nauczyć się radzić sobie z natrętnymi myślami, akceptować siebie, wzmocnić poczucie własnej wartości, przyjrzeć się skąd biorą się różne lęki, znaleźć ich źródło i je wygasić.

    Tekst: Anna Ręklewska





Psycholog Łódź
Przegląd prywatności

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.