Tag: dziecko

  • W jaki sposób rozmawiać z dziećmi, młodzieżą o wojnie na Ukrainie?

    Panorama miasta Kijów - Ukraina

    Rosyjska agresja na Ukrainę stała się faktem, w wiadomościach we wszystkich mediach ukazuje się nam straszne obrazy zniszczeń wojną, ludzi wystraszonych, ludzi szukających z niepokojem schronienia, rannych, nie tylko wojskowych ale i cywilów,  obrazy zniszczonych przez ataki wojsk – domów, budynków, lotnisk. To wszystko słyszą też nasze dzieci i również odczuwają ogromny niepokój i lęk.

    Jak rozmawiać z dziećmi i młodzieżą?

    To jest bardzo trudna sytuacja zarówno dla dzieci jak i dla dorosłych, My jednak, dorośli mamy więcej możliwości – wyuczonych, nabytych, naszych umiejętności emocjonalnych, intelektualnych, poznawczych, różnych strategii radzenia sobie ze stresem, które umożliwiają nam poradzenie sobie ze stresem, niepokojem, napięciem czy lękiem czy wyciszenie go. Czasem w nas dorosłych, szczególnie w stosunku do naszych najmłodszych dzieci pojawia się chęć milczenia, aby – chcąc chronić je przed niebezpieczeństwem wiedzy o strasznych wydarzeniach i nie rozmawiać z nimi. Niestety w ten sposób nie ochronimy naszych dzieci, gdyż dzieci i tak czują i słyszą wszędzie wokół nas o tym, co się dzieje na świecie od innych dorosłych, w przedszkolach, szkołach, od kolegów, znajomych, dalszej rodziny. Nie da się ich uchronić przed informacjami, dlatego nie mogą żyć pozbawione rozmowy z nami. Dzieci też patrzą na nas i obserwują, widzą również nasze emocje, nasz niepokój, lęk, większe irytacje czy złość i dlatego tak ważne jest, aby z nimi o tym rozmawiać, aby można było ich wyobraźnię uporządkować i nie podsycać ani nie wyolbrzymiać i nie podsycać ich lęków. Rozmawiając z naszymi dziećmi, nastolatkami na temat agresji i wojny należy być ostrożnym, tak by uniknąć obarczania naszych dzieci własnymi frustracjami czy lękami np. „Wszystko jest teraz tak drogie, że nie będzie nas zaraz na nic stać” (- tego unikajmy). Warto z młodszymi dziećmi odwoływać się do znanych im doświadczeń, i pokazywać możliwości poradzenia sobie. Trzeba też bardzo uważać aby nie tworzyć uprzedzeń wobec innych ludzi, innych ras, narodów czy religii. Dlatego trzeba słuchać nasze dzieci, dopiero wtedy reagować na ich myśli, uczucia, tak by poczuły nasze wsparcie.

    Zainteresowanie wiedzą i myślami dzieci

    Warto zacząć się interesować, co dzieci już wiedzą, czym się teraz interesują, jak to odbierają o czym słyszą wokół siebie w przedszkolach, szkołach, od rówieśników, od innych dorosłych, dowiedzieć się, jak to przetwarzają i jakie emocje to w nich wywołuje. Mamy mały wpływ na to, w jaki sposób dzieci usłyszą różne informacje poza azylem jakim jest ich dom rodzinny czy nawet w szkole. Możemy jednak wpłynąć na to, co dzieci z tymi informacjami usłyszanymi na zewnątrz zrobią. Dlatego tak ważne jest, by z nimi o tym rozmawiać. Taki bezpieczny Azyl, który im stworzymy i takie sytuacje, w których naszych dzieci będą mogły wspólnie z nami porozmawiać o swoich uczuciach, swoich myślach, swoich lękach. Warto zorientować się, skąd te informacje biorą, czy same, w jaki sposób wyszukują te informacje i wtedy należy pomóc im szukać sprawdzonych informacji i źródeł. Warto też uczyć ich, jak dużym obciążeniem jest zalewanie się wyszukiwaniem coraz większej ilości takich obciążających treści. Dlatego trzeba im pokazywać, że nawet takie trudne informacje o tym, co dzieje się w świecie, również należy sobie dozować, dawkować, żeby nie nakręcić się i nie wpaść w panikę. Nasze zainteresowanie jest bardzo istotne, jakie są myśli, jakie mają na ten temat swoje zdanie, co w związku z tym czują.

    Uważność na uczucia

    Można zacząć od uważności czyli delikatnie zapytać, jak się czują, w stosunku do starszej młodzieży bardzo istotne jest uszanowanie ich uczuć i zadanie delikatnego pytania czy są w nastroju, by o tym porozmawiać, co w obecnej sytuacji najbardziej ich niepokoi, czy coś wymaga wyjaśnienia, uporządkowania. Oczywiście nas też frustruje, że na wiele z tych pytań naszych dzieci i młodzieży będziemy zmuszeni odpowiedzieć nie wiem, zobaczymy jak sytuacja się rozwinie, zrobimy wszystko, żeby być bezpiecznymi, ale nasza szczerość jest tu bardzo ważna. Unikać ocen i komentarzy – „Nie powinieneś się tak czuć”,  „Jesteś za mały, żeby to zrozumieć”, ” Nie zrozumiesz tego”.  Zamiast tego wysłuchajmy uważnie, spróbujmy skupić się na tym, co usłyszeliśmy od młodego człowieka. Postarajmy się jakoś zrozumieć jego punkt widzenia, prośmy go o objaśnianie, jednak bez naszej negatywnej oceny i z szacunkiem. Możemy zawsze poinformować, że „Widzimy te rzeczy po swojemu”, „Moja ocena tego jest inna”, wtedy wypracowujemy w młodych ludziach szacunek dla różnych przekonań, różnych ocen i uczymy też szacunku do innych. Dla młodszych dzieci pomocne są również różnego rodzaju pozycje książkowe o uczuciach, na przykład: „Co robią uczucia” – Tiny Oziewicz i „A królik słuchał” – Cori Doerrfeld. Małe dzieci podczas rozmowy z nami będą potrzebowały o wiele więcej bliskości, kontaktu, przytulenia się. Czasem młodsze dzieci sygnalizują, że potrzebują coś narysować, napisać, młodzież starsza czasami zamyka się w pokoju, pisze wiersze, prowadzi zeszyty myślowe, nie należy wypytywać, co tam jest napisane, jeśli chcą się podzielić swoimi uczuciami, warto zrobić im przestrzeń ale bez nacisku, wtedy kiedy wyjdą z taką potrzebą.

    Z dziećmi i młodzieżą bezwzględna szczerość procentuje większym zaufaniem do nas, to co jest wzmacniające, wspierające w tej sytuacji, to poczucie że jesteśmy w tym razem, to również daje nam siłę, że jesteśmy blisko, że możemy porozmawiać, możemy się przytulić, możemy opowiedzieć o bardzo trudnych uczuciach i myślach. W stosunku do starszych uczniów może się zdarzyć, że usłyszymy opinie bardzo impulsywne, przekraczające granice, wyrażające ogromną złość, nienawiść. Dzieje się tak czasem w starszych klasach, jest to bowiem czas, gdy nastolatkowie dojrzewają, sprawdzają granice, chcą się poczuć silniej, mocniej, czasem mają skrajne poglądy, wyrażają swój bunt, agresję, słowa nienawiści i zemsty. My, dorośli również jesteśmy od tego, żeby w takich sytuacjach reagować, powiedzieć „stop”, że nie mamy w sobie zgody na wyrażanie takich treści które przekraczają nasze granice lub godzą w ludzi nam bliskich, ważne jest wtedy sprawdzenie też na ile wypowiadane agresywne słowa są rzeczywiście informacjami, ocenami tych naszych nastolatków, a na ile zostały wyrażone, by wzbudzić pewne uczucia w klasie, by okazać większą siłę. Rozmowa z nami ma pokazywać nastolatkom, że warto mówić o swoich uczuciach, ocenach, poglądach.

    Dostosowany język przekazu

    W przypadku dużo młodszych dzieci należy dostosować język przekazu do ich wieku, zapytać co słyszały od otoczenia, dorosłych, koleżanek, znajomych. Małe dzieci trzeba też szczególnie przekonywać, że je wspieramy, chronimy, że jesteśmy w tym razem, że mogą liczyć zawsze na nas, na nasze wsparcie, przytulenie, bycie i porozmawianie. Również nauczyciele powinni używać języka, który będzie dla uczniów przyjazny, zrozumiały ale również nie oceniający wypowiedzi tylko delikatnie przypominający o granicach. W niektórych klasach może się zdarzyć, że mogą się w klasie, grupie zdarzyć dzieci ukraińskie i/lub również rosyjskie, mogą się wtedy pojawiać bardzo różne emocje poszczególnych dzieci w stosunku do nich, złość, agresja, czy wsparcie i smutek.

    Należy tłumaczyć dzieciom, że żadne dzieci nie są winne wojny, że nie są winni, że znaleźli się w takiej sytuacji, że ich kraj jest agresorem, lub ofiarą. Jedne i drugie dzieci będą wymagały naszego wsparcia, uważności, reagowania na bieżąco, na komentarze, na reakcje, wyjaśniania, porządkowania, stopowania. Warto też wszystkim dzieciom, młodzieży uświadamiać, że my też czujemy niepewność, niepokój, że to naturalne, że u nich też mogą pojawiać się takie uczucia jak lęk, frustracja, złość czy duża niepewność.

    Brak nacisku na rozmowę

    Ważne jest bardzo, by nie wywierać presji, by rozmawiać o tym ciągle. Dorosły powinien dać znać, że zawsze jest gotów, by wysłuchać swoje dzieci zarówno w domu jak i nauczyciel – na terenie klasy i wspólnie zastanowić się nad różnymi kwestiami, które są dla nich niewiadome, powiedzieć również o swojej niepewności. Często w różnym wieku dzieci same dają nam sygnał, ile są w stanie unieść, ile wziąć, młodsze dzieci czasem zadają jakieś pytanie, o to co się dzieje na świecie, ale w pewnym momencie mówią, „że już nie chcę tego słuchać” – to pokazuje, że należy to bezwzględnie uszanować. System nerwowy małych dzieci nie jest w stanie wytrzymać więcej tych informacji i wziąć na ramiona więcej obciążeń, dotyczących strasznych wiadomości czy przewidywań. Należy się wystrzegać poruszania tematu agresji wojny na każdej lekcji, żeby nie epatować, możemy się jednak umówić, że jest na lekcji jakiś wspólny czas na pobycie razem, porozmawianie o tym, wspólny czas na okazanie lęku, wzajemnego wsparcia, zamartwiania się. Dzieci muszą jednak wiedzieć, że teraz wracamy też do jakiejś normalności, do rzeczywistości.

    Niesienie pomocy

    Wśród naszych dzieci i młodzieży będą takie, które będą chciały uczestniczyć w pomocy swoim ukraińskim rówieśnikom, dorosłym ludziom z Ukrainy, którzy doświadczyli okrucieństwa wojny. Nie można ich jednak pozostawić w tym samych, pomaganie będzie dla nich bardzo istotne, ale jest też bardzo trudne i obciążające, bo uzmysławia rozmiar potrzeb i braków. Dlatego warto sprawdzić, zapytać jak możemy naszym dzieciom pomóc, żeby mogły dostarczyć do swoich Szkół, do punktów pomocy, różne środki higieny, żywność, czy różne inne przedmioty które są potrzebne ukraińskim uchodźcom czy innym ludziom z Ukrainy. Pomóżmy naszym dzieciom to zorganizować, zawieść, żeby mogły poczuć się potrzebne, jeśli tego chcą i dają wyraźnie nam o tym znać. Młodsze dzieci będą potrzebowały naszej pomocy, jeśli będą chciały inicjować działania pomocowe, warto sprawdzić na odpowiednich stronach, co jest potrzebne i pomóc dzieciom to zawieść do Punktów pomocy. Pomóżmy im to zrealizować, żeby mogły poczuć się potrzebne i realizować poczucie sprawczości bo to daje nadzieję. Niektóre dzieci będą też okazywać nam złość, gniew, żal i warto im mówić, że wszystkie uczucia są ważne i potrzebne, żeby rozładować lęk i niepokój.

    Codzienność

    My dorośli, też powinniśmy dzieciom pokazywać, że staramy się wracać do jakiejś normalności, do pracy na lekcji i dorośli do swojej pracy i zajmujemy się tym co tu i teraz, co pomoże im również porządkować własne myśli i osiągać jaki środek równowagi. Warto być uważnym na to, aby się nie zapędzić w codziennym spędzaniu czasu tylko na zajmowaniu się tematem wojny. Warto przypominać dzieciom, młodzieży o codzienności, o tym, że tworzymy normalną rodzinę, szkolną, rutynę, mamy nadal jakieś plany, które staramy się realizować mimo trudnych emocji, trudnych chwil.
    W obecnej chwili warto zadbać o to, aby zminimalizować stresy dodatkowe, wyzwania oczekiwania ponad miarę w stosunku do dzieci. Zarówno dorośli w domach jak i w szkołach nauczyciele, warto, by starali się umilać i upraszczać życie uczniów, dzieci, aby pomóc im porządkować rzeczywistość, nie przysparzać większej ilości stresów. Odłóżmy to teraz na półkę, zniwelujmy teraz dodatkowe obciążające wymagania i obowiązki. Starajmy się zadbać o siebie i o nasze dzieci. Warto też umożliwić dzieciom i stworzyć im różnego rodzaju przestrzeń, by mogły też robić coś dla siebie jakieś przyjemne rzeczy, uczestniczyć w zajęciach rekreacyjnych, sporcie, grach, spacerach, wspólnym byciu razem, tak by miały też moment na to, by odreagowywać, rozbrajać bardzo trudne emocje.

    Kontrola docierających wiadomości

    Warto zadbać o to, by nie przeciążać naszych dzieci, nastolatków, nie wymuszajmy by oglądały bez przerwy z nami dzienniki. Mogą zrobić to raz na jakiś czas, wtedy kiedy tego potrzebują, z naszym wsparciem, by mogły potem również odreagować, porozmawiać z nami o tym. Jeśli zobaczymy, że jakieś informacje, które obejrzały, usłyszały – szczególnie je wystraszyły, poruszyły, trzeba poświęcić im czas, wesprzeć, przytulić, porozmawiać, aby pomóc im uporządkować emocje nazwać to, co się dzieje. W stosunku do młodszych dzieci szczególnie trzeba być uważnym, by kontrolować, w jakie gry, kreskówki, programy – grają, oglądają, szczególnie te, które intensyfikują przemoc. Uważajmy też na to, jak rozmawiamy z innymi dorosłymi, gdy w pobliżu są nasze dzieci, żeby nie epatować naszym lękiem i nie wzmacniać ich paniki, niepokoju.

    Rozwaga w obietnicach

    Istotne jest, by bardzo uważać, żeby chcąc chronić nasze dzieci nie obiecywać czegoś, czego nie możemy spełnić. Nie mówmy do naszych dzieci: „wszystko będzie dobrze”, „naszym bliskim nic się nie stanie”, powstrzymajmy się przed obietnicami, których nie możemy zrealizować, można powiedzieć: „Nie jestem pewien, co się wydarzy”, ale „zrobię wszystko, co w mojej mocy aby zapewnić nam bezpieczeństwo”, „jesteśmy razem będziemy starać się radzić z sytuacją, która się będzie pojawiać”.

    Profesjonalna pomoc

    Jeśli zdarzy się sytuacja, że w naszym otoczeniu, u naszych dzieci lub w naszych szkołach, przedszkolach, zaobserwujemy u dzieci bardzo niepokojące nas zachowania: skrajną panikę, ogromny niepokój, brak możliwości uśnięcia, ogromne wycofanie, wrogość, natrętne zabawy bronią zabawkową, zaburzenia snu czy odżywiania, wtedy należy bezwzględnie zapisać dziecko do psychologa czasem psychiatry czy terapeuty, żeby zapewnić mu pomoc wsparcie i wyciszyć lęki z którymi dziecko nie potrafi sobie poradzić.

    Tekst: Anna Ręklewska

  • Trauma i jej znaczenie

    Traumatyczne przejścia, przemoc emocjonalna i fizyczna oraz ich wpływ na postrzeganie rzeczywistości przez pacjentów.

    Przeżycie traumatycznych doświadczeń pozostawia po sobie ślady u pacjentów, które zmieniają postrzeganie przeszłości i wpływają na odbiór rzeczywistości, często ją wykrzywiając.

    Czasem pacjenci trafiający na terapię z różnych przyczyn, doskwierających im dolegliwości psychosomatycznych bardziej lub mniej typowych, skarżą się, że tradycyjne metody terapeutyczne niwelują w małym stopniu ich objawy. Nie znajdują oni ulgi w odpominaniu swoich tajemnic, swoich trudnych przeżyć, a wręcz przeciwnie, czują się odkryci, skrępowani wręcz obnażeni. Czasem doświadczają zamiast ulgi, trudności w przypominaniu sobie między spotkaniami terapii tych konstruktywnych metod, których nauczyli się na sesjach. Czasem okazuje się, że na różne sesje ten sam pacjent przychodzi w innej odsłonie z różnymi twarzami, „maskami” jak to nazywają sami pacjenci. Ta sama osoba na jednym spotkaniu wypowiada kilka lakonicznych, ponurych słów do opisania swojego stanu przygnębienia, wycofania, poczucia bezsensu, a na kolejną sesję ta sama osoba, potrafi ekspresyjnie wypowiadać gniewne nastroje, by znów na kolejnej sesji wypowiadać wiele różnych pozytywnych planów na przyszłość, marzeń do zrealizowania, wydawać by się mogło zupełnie niespójnych z wcześniejszą rozpaczą i myślami samobójczymi na poprzednim spotkaniu. Czasem na jednym spotkaniu wydawać by się mogło, że jest gotowość i dążenie do zmiany, gdy na kolejnej prezentuje się strach i robienie uników, oporowanie „-zatrzymywanie się w terapii” pacjentów. Zarówno terapeuta może czuć się zdezorientowany, sam pacjent również gubi się w odczuwanych stanach emocjonalnych i swojej gotowości do zmian i pracy terapeutycznej. Aby to zrozumieć warto się cofnąć do wydarzeń, kiedy w życiu jednostki dochodziło do traumatycznych wydarzeń, gdy przetrwanie emocjonalnie było podstawą. Wtedy zdolności świadomego doświadczania sytuacji, poczucia czasu, przestrzeni czy własnego poczucia tożsamości, wywróciły się do góry nogami, bo klienci w momencie przeżywania trudnych doświadczeń nie mogli sobie na to pozwolić. W sytuacji potencjalnego poczucia zagrożenia ciało i mózg pacjentów instynktownie włączają reakcję alarmu na stres, gotując się do podjęcia jednego z działań: ucieczki, ukrycia, zrobienia uniku, czy walki i ataku. Neurologicznie gdy do narządów zmysłów docierają informacje, bodźce o niebezpieczeństwie, uwolniona zostaje reakcja łańcuchowa. Ośrodek mózgowy pełniący rolę czujnika- czyli ciało migdałowate, -włącza się – uruchamiając kolejny klocek w systemie limbicznym- czyli uruchamia podwzgórze- i zaczyna wydzielać się adrenalina w celu wzbudzenia współczulnego układu nerwowego. Kiedy wzrasta adrenalina, wzrasta nam tętno i przyspiesza oddech, do mięśni płynie większa ilość tlenu, nasze ciało zaczyna być w gotowości do wyzwolenia w nas reakcji walki lub ucieczki. Pacjent może poczuć się przez chwilę, silniejszy, odczuwane wydarzenia mogą dochodzić do pacjentów wtedy, jakby w zwolnionym tempie docierały, zamiast niepokoju, ciało może zalać uczucie lodowatego spokoju, organizm jest gotowy do uruchomienia walki lub ucieczki na potencjalne zagrożenie, i wtedy wyzwala się kolejny składnik neurochemiczny- kortyzol, który wyzwala działanie przywspółczulnego układu nerwowego. Rolą tego drugiego układu przywspółczulnego, jest regeneracja, odpoczynek oraz stany uspokojenia, jest to taki układ oszczędzający energię . Gdy ciało pacjentów przygotowało się do walki lub ucieczki, wtedy działanie układu przywspółczulnego pomaga, by zamarło w bezruchu, przygotowało się do ukrycia, zasłonięcia, okazania podporządkowania, jakiejś uległości lub po prostu uczucia zamrożenia. Ten drugi układ przywspółczulny, pomaga ciału pacjenta odpocząć, po ogromnym wyrzucie energii zwydatkowanej na obronę, mobilizację, i wtedy u pacjentów pojawia się uczucie zmęczenia, wyczerpania, odrętwienia, czasem sny, potrzeby wyłączenia się. Wszystkim pacjentom zarówno dorosłym, młodzieży jak i dzieciom, dużo łatwiej jest zaadoptować się do życia w traumatogennym otoczeniu (w którym przeżywają, przeżywali mnóstwo napięcia, poczucia niebezpieczeństwa), kiedy ich ciała nauczyły się podtrzymywania stanu gotowości, napięcia, do ochrony (do obrony), przed potencjalnymi niebezpieczeństwami. Potem już generują się automatyczne wzory reagowania u pacjentów (pobudzane przez układ współczulny), organizm ma wtedy- tendencję do nadmiernej czujności, nadpobudliwości, gotowości do działania, wręcz impulsywności, lub też tworzą silniejsze wzory reagowania, które są pobudzane przez drugi układ przywspółczulny, i wtedy pacjenci mają wdrukowane mechanizmy „zamarcia” powodujące często poczucie wyzucia z energii, wycieńczenia, zwolnienia tempa, zamierania, uczucia zwątpienia, bezradności, odrętwienia. Niestety zarówno dzieci i dorośli – ofiary przemocy domowej czy to emocjonalnej, psychicznej, czy to fizycznej, również zaniedbań, – żyjące w bezustannym poczuciu zagrożenia, niebezpieczeństwa, ci pacjenci wykształcają wzory przywspółczulnej bierności, charakteryzują się powracającym spowolnionym myśleniem, a ich przeżycia emocjonalne są wokół uczuć przygnębienia, przytłoczenia, poczucia winy, wstydu, u innych pacjentów, którzy nauczyli się -na doświadczaną przemoc, reagować, atakiem (pobudzony zostaje układ współczulny), oni mają tendencję do reagowania w codziennym życiu, przejawami niekontrolowanego gniewu, strachu, nadpobudliwości, najpierw działają, potem myślą, przeżywają nadmierną czujność i brak zaufania ogólnie do otoczenia.

    Z uwagi na to, że w obliczu przeżywania przemocy emocjonalnej, psychicznej, zaniedbań środowiskowych, fizycznych, organizmy tych pacjentów uczą się jak przetrwać w tak niestabilnych warunkach, układ nerwowy tych osób zupełnie się rozregulowuje pod wpływem stresu lub myśli o przewidywanych stresowych sytuacjach, dlatego zarówno jeden jak i drugi układ współczulny odpowiadający za części walki i ucieczki ale i zamierania w bezruchu oraz ten przeciwstawny (przywspółczulny) odpowiadający za odrętwienie, i radzenie sobie z różnymi sytuacjami w codziennym życiu, oba te układy żyją w nieustannej gotowości, gdy tylko układ nerwowy tych pacjentów zostanie pobudzany przez jakieś bodźce. Przez wzgląd na to, jak długo pacjenci żyli tak zagrażającym lub obojętnym otoczeniu (otoczeniu- nie reagującym na ich potrzeby lub reagujących przemocą) – dlatego Ci pacjenci nie byli wstanie rozwinąć mechanizmów adaptacji, „przystosowania” czyli nie nauczyli się znosić i adaptować do przeżywania intensywnych emocji. Ci pacjenci zarówno nie umieją znosić uczuć nudzenia się, przygnębienia, smutku (za które odpowiada układ przywspółczulny), jak i nie umieją znosić tych intensywnych uczuć, w obliczu stresu, nowych sytuacji (którymi zawiaduje współczulny). Niestety w taki sposób ukształtowane systemy nerwowe dzieci po przemocy, i zaniedbaniu /osób dorosłych/, uruchamiają teraz w zwykłych sytuacjach te same reakcje autonomiczne i mechanizmy obronne. Automatyczne szykowanie się ciała i systemów reagowania na przetrwanie kolejnego niebezpieczeństwa (nawet w obliczu przeżywanych obecnie zwyczajnych sytuacji), zabiera możliwość odzyskana równowagi, i uniemożliwia powrót do poczucia bezpieczeństwa. Te automatyczne mechanizmy reagowania pacjentów, uniemożliwiają emocjom i umysłowi klientów, analizę i uniemożliwiają przyjęcie refleksyjnej postawy wobec przeżywanych obecnie sytuacji, nie umieją przetwarzać w umysłach i emocjach przeżytych sytuacji. Osoby te reagują nieuporządkowanym łańcuchem reagowania poprzez ich niedokończone reakcje biologiczne, i reagują nieprzepracowanymi, przytłaczającymi uczuciami, odruchami autonomicznymi, uporczywymi obrazami w głowach, i natłokiem myśli. Niektórzy z tych pacjentów uczą się adaptować tylko w taki sposób, by na co dzień redukować kontakt z wszelkimi bodźcami, dlatego prowadzą bardzo ograniczone życie, izolują się od otoczenia, od wyborów, od podejmowania działań, inni zaś klienci, ciągną do zachowań autodestrukcyjnych, w których następstwie czują się jeszcze mocniej wybrakowani i niewartościowi. Dlatego tak ważna jest terapia tych pacjentów, pomoc w nazywaniu ich emocji… i wspólnie z pacjentem szukanie nowych mechanizmów obronnych…

    Literatura:

    Van der Kolk BA (2014) The body keeps the score: memory& the evolving psychobiology of post- traumatic stress , Ogden P, Minton K, Pain C, Trauma and the body: a sensorimotor approach to psychotherapy. New York

    Tekst: Anna Ręklewska

  • Relaks

    Jak odzyskać czas, na odpoczynek, odprężenie.

    Żyjemy w czasach wielkiego pędu, ciągłego ruchu niedoczasu. Wiele osób skarży się na brak czasu dla siebie, brak czasu dla rodziny brak czasu na przyjemności i ogromny stres towarzyszący temu, że ciągle tego czasu nam brakuje i chcielibyśmy więcej go mieć.

    Nasz czas czasem jest zabierany przez inne osoby, którym nie potrafimy odmówić. Czasem tak angażujemy się w sprawy innych osób, że zanim się orientujemy nasz czas dla nas, dla rodziny, dla ważnych rzeczy. priorytetów ucieka nam bezpowrotnie. Czasem inicjujemy, załatwiamy różne sprawy dla wielu osób, by podnieść naszą samoocenę, by poczuć się potrzebni, ale wyczerpuje nas to bardzo. Można spróbować któregoś dnia zrobić remanent takiego dnia, który uciekł nam przez palce i spróbować znaleźć rzeczy, którymi się zajmowaliśmy, ale tak naprawdę nie do końca było nam to potrzebne, chciane przez nas np. zbyt długie oglądanie telewizji, przeglądanie Facebooka, zawiezienie koleżance książki, po którą sama mogła przyjechać, przepisanie czegoś dla kogoś, zrobienie czegoś za dziecko, za męża, bo szybciej. Gdyby móc wykreślić te czynności i zapamiętać, że są to rzeczy, których nie chcielibyśmy tak naprawdę robić, ile czasu byśmy zyskali na relaks.

    Umiejętność dzielenia się z innymi rzeczami czyli delegowanie zadań, które należy wykonać, jest bardzo cenną umiejętnością, dzięki której odzyskamy trochę naszego czasu.

    Ile razy przyłapaliśmy samych siebie na tym, że samemu postanowiliśmy posprzątać cały dom, ugotować obiad z dwóch dań, pomóc odrobić dzieciom lekcje, co zamieniło się za robienie ich razem z dziećmi, zamiast ich uczyć samodzielności, korzystania z różnych źródeł pomocy, czy zrobienie za koleżankę w pracy z jakiegoś zadania, bo nam się wydała opieszała. Potem dziwiliśmy się, że padamy na twarz, przyszedł wieczór a nam nie pozostaje już czas na żadną naszą przyjemność, czy produktywnie, fajnie spędzony czas czy z rodziną czy to z przyjaciółmi. Dlatego tak ważne jest delegowanie zadań. Uczenie domowników, że nie wszystko musi leżeć na naszej głowie. Krok po kroku warto uczyć nasze dzieci, mężów, żony, jak się sprząta, jak się gotuje, jak się zmywa, pierze w pralce, pisze samodzielnie wypracowania i samemu sprawdza, ewentualnie prosi nas o zerknięcie czy jest poprawnie. Podobnie warto przyzwyczaić naszych znajomych, przyjaciół, siostrę, brata, że nie zawsze (czasem jak najbardziej), nie w każdej chwili będzie z nas dobra ciocia: “która przywiezie, która załatwi, która zrobi coś za kogoś, dla swojego lepszego samopoczucia lub potrzeby poczucia się potrzebnym”. Tu warto się zatrzymać, zrobić pierwszy krok dla siebie, żebyśmy przestali się spalać, i tracić swoją energię na rzeczy, które nie są nam potrzebne a zabierają cenny czas naszego życia. Warto sobie też pozwolić na cierpliwość, na bark perfekcyjności, jeśli będziemy krok po kroku uczyli bliskich, nasze dzieci, nas żony, mężów, przyjaciółki, że czasem mogą coś zrobić sami i nie do wszystkiego im jesteśmy potrzebni. Warto też pamiętać, żeby nie oceniać tego, nawet jeśli nasze dzieci, nasi partnerzy nie zrobią czegoś w domu tak perfekcyjnie, jak my byśmy to zrobili, to i tak warto spróbować, bo odzyskamy nasz czas, a oni zaczną cenić, to co robiliśmy, bo zobaczą, że kosztuje to trochę wysiłku i zaangażowania i efekty tej pracy też zaczną cenić bardziej, bo będzie samodzielnie wykonana przez nich. Dla tego pozwólmy tu sobie na brak perfekcji, na nie ocenianie ich, na robienie przez nich błędów, docenianie ich wysiłków, że część naszej katorżniczej pracy przejmą i pozwólmy sobie na samozadowolenie, że nareszcie nie wszystko leży na naszych barkach. Dlatego nie denerwujmy się na siebie, jeśli czasem nie starczy nam czasu na dokładniejsze posprzątanie, na obiad dwudaniowy, na podwójną grę z dziećmi – 2 godziny (wystarczy czasem godzina zabaw). To, że nasza córka niedokładnie odkurzy, partner zrobi skromniejszy obiad, przyjaciółka inaczej rozwiąże swoje sprawy, niż my byśmy dla niej rozwiązali, doceńmy ich wysiłki, nie wkurzajmy się, że zrobili to po swojemu, odzyskaliśmy dzięki temu trochę naszego czasu. Wieczorem czasem, lepiej jest zaplanować nasz czas, gdy jesteśmy zmęczeni, gdyż będzie to bardziej realne planowanie, gdyż rano gdy wstajemy wypoczęci , lub w weekend często nakładamy na siebie zbyt dużo obowiązków, a potem frustrujemy się, że części nie udało się wykonać. Pozwólmy sobie czasem odpuścić i przejąć część rzeczy przez innych, żeby mogli nas wesprzeć, czy to w obowiązkach domowych, czy zadaniowych w pracy czy innych, które wrzucamy na swoją głowę. Ważne jest trochę odwrócić czasem planowanie, zamiast najpierw zaczyna od planowania obowiązków, zadań na cały dzień, a dopiero później, jak starczy czasu na odpoczynek, czy miłe chwile, ( na które często już brakuje nam sił, czasu, bo padamy na twarz) odwróćmy tę kolejność zaplanujmy, że w tym, czy następnym dniu znajdziemy czas dla siebie np. w środku czy na końcu dnia-( na coś. co naprawdę nas odpręży, i dopiero planujmy resztę swoich zdań. Ważne też, żebyśmy nie rozplanowywali każdej naszej minuty, gdyż czasem zdarzają się rzeczy nieprzewidziane, więc rozdysponujmy, zaplanujmy tylko 70 procent naszego czasu, wtedy, nawet gdy wyskoczą rzecz niespodziewane, nie sfrustrują nas tak bardzo, bo i staniemy się bardziej elastyczni, by planować ale też dostosowywać plany do rzeczywistych naszych potrzeb i rozkładu dnia. Czasem gdy zakładamy wykonanie jakiegoś zadania na 2 godziny, rzeczywiście przeciągnie się ono do 2 godzin lub dłużej, gdy zostawimy trochę przestrzeni np. wykonanie czegoś między 1 a 2 godziny, okaże się, że czas nasz może się sprężyć i okaże się, że zostaną nam cenne minuty, które możemy wykorzystać na relaks i odpoczynek, dlatego nie planujmy każdej jednej minuty pozwólmy, niech niektóre minuty, czasem godzina, zostaną nam w nagrodę.

    Tekst: Anna Ręklewska

  • Trudności w byciu asertywnym

    Odkąd pamiętamy, rodzice, nauczyciele, dziadkowie, wymagali od nas często koleżeństwa, bycia pomocnym. Wszystko by się zgadzało, gdybyśmy potrafili zachować równowagę i zadbać również o własne sprawy.
    Gdy czujemy się odpowiedzialni za swoje dzieci, często chcemy im pomóc. O ile w bardzo wczesnym dzieciństwie, dobrze, że staramy się pomagać swoim dzieciom, pokazując im świat, ucząc je, o tyle w wieku szkolnym o wiele zdrowsze jest dla nich uczenie ich samodzielności. Gdy za każdym razem wykonujemy za dziecko projekty z techniki, plastyki, biologii, bo słyszymy, że dziecko nie ma zdolności artystycznych, nie dajemy szansy dziecku nauczenia się czegoś nowego i pozwalamy się wykorzystywać. Gdy stajemy przed wyborem czy zrobić coś za kogoś, żeby mu lepiej poszło lub pozwolić mu się potrudzić, zastanówmy się, czy nie wikłamy się w wyręczanie kogoś i zabieramy sobie cenny czas i z czasem może to prowadzić do poczucia wykorzystania lub też braku szansy, żeby ktoś samodzielnie włożył w coś trud. W innej sytuacji gdy zbyt często proponujemy pomoc osobie np. przywiezienie lub zawiezienie do pracy czy odebraniu, zawiezieniu czyjegoś dziecka do szkoły. Zastanów się dlaczego ma to być zawsze z Twojej strony, inicjatywy, czy ta pomoc nie jest już wygodnym układem dla tej drugiej osoby, która zbyt często to wykorzystuje. Zastanów się czy w końcu ktoś nie zacznie nas traktować przedmiotowo i wykorzystywać, a nam już będzie niezręcznie wycofać się z pomocy.

    Dobrze jest zastanowić się czy dbamy o swoje interesy swoje sprawy. Jeśli zauważamy, że po raz kolejny robimy coś dla tej osoby np. pożyczamy samochód, pieniądze lub załatwiamy komuś sprawę, a w zamian spotykamy się z niedotrzymaniem słowa, przeciąganiem granicy oddania naszych rzeczy, warto zastanowić się czy naprawdę jesteśmy asertywni, czy dbamy o szacunek do naszej osoby i czy czasem zbyt często nie pozwalamy przekroczyć granicy wobec siebie, kolejny raz. Gdy taka osoba, której pomagamy nie wywiąże się z obietnicy, nie odda nam czegoś lub zawiedzie nasze zaufanie, warto zacząć uczyć się asertywnie odmówić.

    Gdy zdarza się sytuacja, że ktoś prosi nas o jakąś przysługę, która jest nie w zgodzie z naszym moralnym kodeksem, mamy prawo odmówić, żeby pozostać w zgodzie z własną wolnością i niezależnością, np. ktoś prosi nas, by wykorzystać nasze znajomości, żeby obejść prawo. Nawet jeśli jest to bliska nam osoba i wywiera na nas wpływ, mówiąc, że bez nas nie da sobie rady, możemy jej odmówić, mówiąc, że sami nie postawilibyśmy jej w takiej sytuacji wymagając od niej obchodzenia prawa. Gdy zaczynają coraz częściej dziać się sytuacje, że ludzi wiedząc, że Jesteś osobą, która stara się we wszystkim pomóc osobom naokoło, nagle okazuje się, że np. w pracy, by zdążyć z projektem, ktoś musi zostać dłużej niż zwykle, wszyscy nagle, mają sto pilnych spraw do zrobienia, chore rodziny i nie mogą zostać dłużej i znów patrzą na Ciebie, bo Ty jak zwykle Jesteś chętna pomóc. Zastanów się, czy nie staje się to coraz bardziej wygodne dla otoczenia, a Ciebie coraz więcej kosztuje, braku czasu dla siebie, gonitwy codziennej. Od czasu do czasu warto spróbować odmówić w różnych sytuacjach społecznych, i choć to na początku może wywołać zaskoczenie otoczenia, które już przyzwyczaiło się, że ,,Ty gasisz pożary,, – to pozwoli nabrać szacunku innym do Twojego czasu i Twojej prywatności a innych zmusi czasem do poradzenia sobie w tych sytuacjach zapalnych. W innej sytuacji zastanów się, czy na pewno to dobry pomysł prowadzić interes z najlepszą przyjaciółką, przyjacielem. Do tej pory mogliście rozmawiać o wszystkim, w każdej sytuacji liczyć na siebie. Teraz jednak, gdy prowadzicie wspólny biznes, okazuje się, że jest między Wami coraz więcej konfliktów, nieporozumień, innego patrzenia na pewne sprawy, co niszczy Waszą przyjaźń i wywołuje niechęć do siebie. Dlatego warto się zastanowić czy warto poświęcić wspólną tak ważną relację na rzecz interesów, i przez brak umiejętności odmówienia przyjaciółce, zyskać partnera do interesów, (gdzie w relacji może zdarzyć się więcej napięcia niż czasu na przyjaźń) a stracić przyjaciela na co dzień.

    Gdy zdarza się, że jakaś koleżanka, kolega prosi Cię o kolejną pożyczkę a Ty już masz doświadczenie, że nie zawsze wywiązuje się z terminowości spłaty, lub wiesz, że spokojnie może sam odłożyć taką gotówkę, ale przez własną rozrzutność, nieodpowiedzialność, ciągle ląduje w sytuacji, że pod koniec miesiąca jej brakuje, zastanów się, czy kolejny raz dając się wykorzystać, pomagasz jej czy uczysz, że jej odpowiedzialność nie ma konsekwencji, a niesie tylko mniej szacunku do Ciebie i poczucie niesmaku w Waszej relacji.

    W innej sytuacji, gdy za każdym razem, siostra, koleżanka, dorosłe dziecko prosi Cię, byś wyprowadziła psa, popilnowała dzieci, bo chce np. wyjechać na weekend, wyjść ze znajomymi, czy koleżanka setny raz prosi Cię o przywiezienie jej z imprezy, zastanów się czy za każdym razem, to Ty musisz ratować świat, pomagać w potrzebie i czemu to służy, lepszemu samopoczuciu a potem żalowi, że znów nie masz czasu dla siebie i dałaś się wmanewrować. Są sytuacje, gdy na sygnale pędzimy do przyjaciółki, siostry, czy, np. starego ojca, by pocieszyć, wysłuchać, pokazać inne światło ich kłopotów i sposoby wyjścia z ich trudności. Czasem jednak nasza odmowa przyjechania a w zamian pomoc w umówieniu do odpowiedniego specjalisty, (jeśli te nastroje chwiejne, doły, bliskiej nam osoby się powtarzają często), może bardziej pomóc tej osobie, a nas odbarczyć, a im zapewnić profesjonalne rozwiązanie problemów zdrowotnych. Zdarzają się sytuacje, że raz zaproponujesz pomoc komuś z rodziny, koleżance, np. umówienie na wcześniejszy termin do znajomego lekarza, czy zawiezienie do przedszkola czyjegoś dziecka, a potem okazuje, że temu komuś jest na tyle wygodnie, że teraz już dla kolejnych znajomych, prosi Cię abyś załatwiła wcześniejsze przyjęcie do lekarza, notorycznie zawoziła dzieci na dodatkowe zajęcia. Zaczyna Cię to irytować, i zdarzają się chwile, że korzystasz z małego wykrętu, kłamstwa, by mieć odrobinę spokoju, ale kosztuje Cię to dużo poczucia winy, emocjonalnego kaca.
    W tych sytuacjach warto się zastanowić, czy potrafimy dbać o własne sprawy, pilnować swoich interesów, nie pozwalać przekraczać granic i budować szacunek do własnej osoby.

    Tekst: Anna Ręklewska
  • Jak oswoić pacjentów z wizytą u lekarza

    Świadomość zaplanowanej wizyty u lekarza u większości ludzi wywołuje niepokój, lęk, strach lub niezadowolenie, tym bardziej w przypadku dzieci, dla których często wizyta u lekarza kojarzy się z bólem, zdejmowaniem niewygodnych ubrań kiedy lekarz musi osłuchać pacjenta lub z innymi przykrymi konsekwencjami.

    Biały fartuch lekarza, pielęgniarki dla wielu ludzi dorosłych jak i dzieci, kojarzy się z bólem, gorzkim smakiem lekarstw, niemiłą diagnozą, otrzymaniem informacji o chorobie, które powodują stres. Zarówno dla dzieci jak i dorosłych, można wspomóc proces oswajania z białym fartuchem lekarskim. Dzieci jawnie okazują strach przed białym strojem lekarskim, mają prawo się bać nowych, „dziwnie”„strasznie” ubranych w biel lekarzy, którzy kojarzą się dzieciom i dorosłym ludziom z przykrymi wspomnieniami z najwcześniejszych lat życia. Jako niemowlęta, potem większe dzieci byliśmy często szczepieni, zapadaliśmy na infekcje, co wiązało się z częstymi wizytami u lekarzy, którzy przekazywali naszym rodzicom niepokojące informacje o chorobie. Wiązało się to z następną wizytą w aptekach, gdzie kolejni ludzie w strasznych, białych fartuchach, wydawali nam gorzkie, wstrętne lekarstwa. Szczepienia, częste wizyty u lekarza, w aptece, gdzie dzieci i dorośli stykają się z białymi, nieprzyjemnymi kitlami lekarzy, farmaceutów, a potem w okresie niemowlęcym częstsze wizyty, zostawiają w naszej podświadomości wspomnienia lęku, bólu, gorzkiego smaku, które nasz mózg jeszcze jako dziecka, może kojarzyć z nieprzyjemnym zapachem przychodni, szpitali, białymi fartuchami, długimi korytarzami pełnymi pacjentów.
    Badając pacjenta – dziecko czy dorosłego, lekarz w nieprzyjemny sposób przekracza naszą przestrzeń osobistą, każąc się rozebrać, co już wywołuje lęk, kompleksy, często dotykając nas zimnymi narzędziami lekarskimi, co potęguje nasz strach.

    Dorośli umawiając wizytę lekarską, są wszechmocni, mogą wizytę odwołać, przełożyć, „zapomnieć o niej”. Dziecko jest zależne od rodzica, co potęguje jego lęki. Starsze dzieci i dorośli są już świadomi jak może wyglądać wizyta lekarska, wiedzą, że wizyta może boleć, że będą użyte nieprzyjemne narzędzia lekarskie, że lekarz może zaglądać do naszych gardeł, ucha, naciskać brzuch. Małe dzieci mają wyobraźnię rozwiniętą na wysokich obrotach, mogą wyobrażać sobie najgorsze, bolesne scenariusze. Dlatego u małych dzieci pomocna jest bajkoterapia, opowiadanie o wizytach u lekarza w zabawie przy badaniu misia, lalki, zakup zabawek – narzędzi lekarskich, które oswoją dziecko z prawdziwymi lekarskim sprzętami. Plastikowy stetoskop, strzykawka, pozwolą w bezpiecznym miejscu w domu oswoić się, zorientować się dziecku jak może wyglądać wizyta u lekarza. Na pewno rodzice i lekarze, ich uśmiech, ciepłe słowo, naklejka, kolorowanka w nagrodę, mogą pomóc małym pacjentom oswoić strach przed białym kitlem. Ważne jest zadbanie o przyjazne, kolorowe poczekalnie, w których mali i duzi pacjenci czekają z rosnącym stresem. Wizyty u lekarza mogą stać się łatwiejsze, jeśli lekarze postarają się o przyjazną atmosferę, delikatniejsze badanie.

    Wprowadzenie numerów kolejności, może zapobiec kolejkom w poczekalni i zniwelować stres pacjentów. W poczekalni przyjemniejsze w odbiorze są kolorowe magazyny do umilenia chwil oczekiwania na swoją kolej. Na ścianach mogłyby wisieć pozytywne plakaty, na których zamiast objawów choroby (które obecnie pokazują straszne objawy i zagrożenia potęgując nasz strach), mogłyby być promowane w większym stopniu zasady zdrowego stylu życia, które konstruktywniej by wpływały na postawy prozdrowotne pacjentów. Lekarze też mogliby się postarać o pamiętaniu w swej pracy, o serdecznym uśmiechu, miłym słowie do pacjenta, który wchodzi, do jego gabinetu zestresowany, co również oswoiłoby strach, który pojawia się gdy widzimy biały kitel lekarza.

    Uśmiech, delikatność lekarza, pielęgniarki nic nie kosztuje a zaraża ludzi pozytywną energią, ma terapeutyczną moc. Może przyjdzie moment, że i fartuchy naszych lekarzy, będą w cieplejszych np. pastelowych, miłych dla oczu kolorach i przestaną kojarzyć się dzieciom i ludziom dorosłym z przeżywanym stresem.

    Tekst: Anna Ręklewska
  • Rozwój dziecka

    Coraz więcej dzieci jest kierowanych do specjalistów przez ich rodziców lub różne placówki, które zauważają nieprawidłowości w rozwoju dzieci i próbują wesprzeć rodzinę w jej optymalnym rozwoju.

    Najważniejsze dla rozwoju dziecka jest pozwolić mu wyrażać własne potrzeby, nauczyć się słuchać i umieć popatrzeć na świat oczami naszego malucha w momencie gdy się z nami komunikuje, tak by czuł się rozumiany, wysłuchany i akceptowany.

    Do tego celu możemy wykorzystać nasze własne doświadczenia bycia dzieckiem i doświadczenia mądrego dorosłego rodzica.

    Na początku, gdy rodzi się nasz brzdąc, obserwujemy go i uczymy się jego zachowań. Pomału umiemy coraz lepiej odczytywać jego potrzeby, rozumieć różne rodzaje płaczu, reagować odpowiednio w zależności, co który płacz wyraża. Oczywiście możemy wspierać naszą wiedzę mądrymi książkami, poradnikami i korzystać z doświadczenia innych.

    Nie należy jednak zapominać, że każde dziecko jest inne i jedne rady przydadzą nam się bardziej, inne odłożymy na półkę, ponieważ nie sprawdzą się w naszym przypadku.

    Nie da się dziecka dopasować do czyichś norm – bo norma to bardzo szerokie pojęcie. Nie warto się denerwować kiedy u naszego dziecka niektóre zdolności rozwijają się trochę wolniej niż u jego rówieśników.
    Ważne jest jednak, w trakcie jego rozwoju, uważnie słuchać i patrzeć na to, jak dziecko radzi sobie z przyswajaniem  nowych umiejętności psychofizycznych i odpowiednio stymulować jego rozwój.

    Kiedy dziecko zaczyna chodzić już do żłobka czy do przedszkola, istotne staje się uważne słuchanie dziecka, co mu się podoba, z czym sobie dobrze radzi a co mu sprawia kłopot i konfrontować to z opinią pedagogów, które z dzieckiem przebywają. Panie, które pracują na co dzień z naszymi dziećmi często dostrzegają inne ważne aspekty niż my i dobrze jest współpracować ze sobą na tym polu, żeby wszechstronnie pomagać naszemu maluchowi.

    Wskazane jest samemu obserwować jak maluch radzi sobie na co dzień z różnymi czynnościami związanymi z samoobsługą , nabywaniem samodzielności: jedzeniem, myciem, ubieraniem się, rozbieraniem itp.  Ważne jest rozmawiać na ten temat z opiekunami naszych dzieci.

    Kolejny ważny aspekt rozwoju – to relacje z rówieśnikami. Dobrze gdy wspieramy nasze dziecko w nawiązywaniu relacji z innymi dziećmi: w domu, na podwórku, w różnych sytuacjach. Pytajmy opiekunek: jak nasze dziecko radzi sobie sytuacjach konfliktowych z dziećmi, jak się bawi z innymi, jak reaguje na różne zachowania i interakcje ze strony rówieśników, jak zachowuje się na placu zabaw, w piaskownicy, huśtawce, drabinkach, jakie interakcje podejmuje z rówieśnikami, a jakich unika oraz jak radzi sobie w sytuacjach konfliktowych z dziećmi.

    Kolejne ważne umiejętności związane są z doskonaleniem małej i dużej motoryki. Uczmy dzieci budować z klocków, rysować, malować, wycinać, wylepiać. Pytajmy opiekunów, którzy pracują z naszymi pociechami, czy dzieci chętnie podejmują działania związane z wykorzystaniem umiejętności manualnych (rysowanie, malowanie, lepienie, itp.)
    Ważne jest abyśmy cierpliwie towarzyszyli w rozwoju naszych pociech. Nie przyspieszajmy na siłę zdolności, które wydaja się nam powolniejsze w porównaniu z innymi dziećmi. Na wszystko przyjdzie właściwa pora.

    Już z rocznym, półtorarocznym dzieciom, możemy dać  kredkę do trzymania całą rączką, niech bazgrolą, ćwicząc odruch trzymania narzędzi pisarskich. U starszych dzieci: dwu i trzyletnich trzeba zwrócić uwagę na sposób trzymania ołówka; nauczyć właściwie trzymać kredki. Jeśli zaniepokoi nas zbyt mocny nacisk trzymanej kredki i na kartkę związany z nieprawidłowym ukształtowaniem napięcia mięśniowego zwróćmy się do specjalisty np. odpowiedniej Poradni psychologiczno-pedagogicznej, gdzie specjaliści pomogą naszemu brzdącowi.

    Możemy pomóc naszemu dziecku ćwiczyć rączki przez różne zabawy w domu np. przesypywanie kaszy palcami, rysowanie w ryżu, kaszy, piasku, lepienie z plasteliny, modeliny, ciasta.

    Małym dzieciom, już kilkumiesięcznym, możemy stymulować funkcje poznawcze przez puszczanie muzyki, czytanie na głos bajek, mówienie do nich.

    Dzieciom w miarę ich rozwoju pomagamy rozwijać  wyobraźnię, wzbogacamy zasób słów, mówiąc, opowiadając, oglądając z nim ilustracje, pokazując obrazki .

    Regularny trening pamięciowy zwiększy zdolności pamięciowe. Pomaga też rozwijać wyobraźnię, twórcze myślenie, inteligencję i koncentrację uwagi.

    Warto poprzez zabawę pomagać dziecku rozwijać pamięć i koncentrację, w ten sposób i my dorośli poszerzamy własne umiejętności.

    obrazek - dziecko

    Zobacz też wpis “trudne dzieci, mądre dzieci”.

    Tekst: Anna Ręklewska

Psycholog Łódź
Przegląd prywatności

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.